Zwyczajnie - miłość (XX) Rodzicielska

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

dash; To nie jest zabawne. Zupełnie.
- I co? Teraz odprawisz swojego Dawida i z litości będziesz ze mną? Nie. Dziękuję.
- Piotruś to nie tak. Byłeś i jesteś dla mnie ważny, bliski. Zawsze będzie się dla mnie liczyło to, co się z tobą dzieje. Postąpiłam podle i wiem to. Nie liczę teraz na wybaczenie. Wiem, że nie zasłużyłam. Chciałam tylko, żebyś wiedział, że gdybym mogła cokolwiek dla ciebie zrobić to jestem.
- Co zrobić? Pokochasz mnie z litości? Magda, daj sobie spokój. Byłem na koncercie. Widziałem jak na siebie patrzycie. Na mnie nigdy tak nie patrzyłaś. Nie ubierałaś się tak dla mnie, nie grałaś w taki sposób. Już wiem, że mnie nie kochałaś, tylko nie wiem czego teraz oczekujesz.
- Wydawało mi się, że kocham. – odpowiedziała szczerze, spuszczając wzrok – Wierzyłam, że to miłość. Ten cały czas, jaki ze sobą spędziliśmy… Ty wiesz, że jesteś jedną z najbliższych mi osób?
- I chcesz mi zaoferować przyjaźń? Wybacz, ale chwilowo to nie przejdzie. Nie teraz.
- Znajdziesz dziewczynę, która będzie cię kochała tak, jak na to zasługujesz, całym sercem, lepszą ode mnie. Na pewno jest gdzieś taka, która jest ci pisana.
- Wybacz, ale swoją przyszłość będę planował sam, a o kobietach teraz nie myślę i długo nie mam zamiaru. Nie będę ci tego tłumaczył, bo pewnie nie zrozumiesz. I mam taką prośbę, żebyś chwilowo zniknęła mi z oczu nie pojawiała się.
- Jak chcesz. A ja mam taką prośbę, żebyś więcej nie robił takich głupstw.
- Jak powiedziałem, swoją przyszłość będę planował sam, ale spokojnie. Nie zabiję się. Ten etap mam już za sobą. Spróbuję jeszcze mieć coś z życia. Ty trzymaj się od tego z daleka. Idź już.
- Piotrek – Magda objęła jego dłoń patrząc na niego zaszklonym wzrokiem. – Przepraszam cię. – uśmiechnęła się przez łzy i wyszła. Nie widziała jak on po jej wyjściu płakał. Odwrócił się do ściany, aby nikt tego nie widział, a łzy pociekły na poduszkę. Kochał ją. Chciał, żeby była szczęśliwa.
Magda wracała do domu z markotną miną. Z jednej strony czuła wielką ulgę z powodu odzyskania przez Piotra pełni władz umysłowych, z drugiej strony przytłaczający wyrzut sumienia i świadomość w jakiej sytuacji postawiła sama siebie, swoje dzieci i wszystkich dookoła. Profesor siedział w salonie, przy stole sącząc z kieliszka koniak. Butelka stała przed nim. Kiedy weszła córka skierował na nią wzrok.
- Co z Piotrem? - spytał zanim podeszła, aby oddać klucz od samochodu.
- Obudził się. – odpowiedziała z pobladłą i przygnębioną twarzą.
- No, ale co? Dobrze jest? Nie doszło do uszkodzenia mózgu?
- Raczej dobrze – odpowiedziała równie ponurym tonem.
- No to nie możesz tego powiedzieć jakoś po ludzku? – Stanisław podniósł głos. – To jest dobra wiadomość. Na to czekaliśmy. Tak? Zadzwonić nie mogłaś? Co z tobą dziewczyno? Co się z tobą, do diabła, dzieje? – w tym momencie profesor zamilkł, odstawił trzymaną w ręku lampkę, ale na tyle nieporadnie, że przewróciła się, zawartość wylała się na stół, a kieliszek potoczył się po blacie. Jego twarz przybrała wyraz przerażenia, nabrał głęboko powietrza, jakby odczuwał duszność, wyciągnął rękę i zaczął się zsuwać z krzesła.
- Tato – Magda wystraszona podeszła do niego i chwyciła jego ramię nie bardzo wiedząc co robić. Nie odpowiadał. Pierwsza reakcja – panika, myśli rozbiegają się, chaos. Chwila i próba ogarnięcia sytuacji.
- Mamo! Mamo! - wzywanie pomocy – Mamo! Szybko!
Potem był telefon na pogotowie, wpadł Michał i oceniając, że to musi być zawał pobiegł po pomoc. Było dużo zamieszania, najpierw przybiegła znajoma lekarka z pierwszego piętra, później przyjechało pogotowie, zabrano Stanisława do szpitala. Przeżył, a Magda czekająca na korytarzu, kiedy to usłyszała osunęła się po ścianie na podłogę. To był mome

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39