Tezy Upadłych: Rzeźby pełne cierpień
Krzywe spojrzenie
Na świat niewinny
Ulotne marzenie
I sen wciąż inny.
Ucieczka przed wrażeniem
Niecodzienności złudzeniem
Ucieczka przed karą
Przed niewyjaśnioną marą.
Krople krwi spływają
Jak łzy przy morderstwie
Choć każdy z nas Mu daje
Swoje małe serce.
Wychwalajmy anielskie chóry! Wychwalajmy Pana Swego!
Na daremno...
Prychnęłabym, gdybym wiedziała, w jaki sposób się to robi...
Czy mi się wydaje, czy jakby pamięć wracała?
Marcel... Marcel? Kim był...?
Marcel?
Powinniśmy być posłuszni. Powinniśmy wychwalać Dzieło Boskie. Powinniśmy śpiewać na cześć traw, ryb, ptactwa wszelakiego i tak dalej...
No i ludzi...
Tylko teraz... Co było pierwsze?
Anioły czy ludzie? Ludzie czy anioły? I dlaczego jedni są bardziej umiłowani przez Boga niż drudzy?
Czyżby Bóg jednak nie do końca był sprawiedliwy? Czy sprawiedliwy jest tylko wobec ludzi?
Chociaż... Za przewinienia karze. Więc i ja zawiniłam...
Kolejna teza: Bóg jest sprawiedliwy... Jakakolwiek ta sprawiedliwość jest.
Bo każdy z nas jednak ma jakieś prawa...
Nie każdy z nas jednak z nich korzysta.
Przechadzałam się dalej. Najwyraźniej takie miało być moje zadanie. Przejść tutaj i zobaczyć. Zrozumieć. Przejrzeć.
Czy zdołam zrozumieć cierpienie ludzi, mimo iż sama nie jestem człowiekiem?
Mimo to czuję. Tak, chyba mam uczucia. Tak sądzę. Bo czym by było to dziwne coś wewnątrz mnie, co kazałoby mi przyglądać się ludziom i... Hmmmm... Odczuwać dyskomfort psychiczny? Jaki? Tak, jakbym miała zaraz przestać istnieć. To chyba smutek, jak się nie mylę. I... Jak to ludzie nazywali?
Bodajże współczucie. Tak. Chyba współczucie.
Czyli tak to wygląda... Współczułam im. Mimo iż żadnego z nich nie kochałam, a nawet nie załam, to im... Współczułam.
Nie do końca pojmowałam rozumowanie, albo raczej... Funkcjonowanie sumienia, ale tak właśnie było. Współczułam tym wszystkim, cierpiącym w czyśćcu ludziom. Albo raczej duszom, bo nie mieli już ciał, bym mogła nazywać ich ludźmi.
- Tenshi!
- Angel!
- Anioł!
- Engel!
- Angelas!
- Devaduta! *
Krzyki... Czyżby ludzie wołali anioły? Ludzie... Nie, dusze. Wołały. Słyszałam to wyraźnie.
- Dlaczego!
- It's your fault!**
- Wo sind die Schutzengel?***
- Dlaczego nie słyszałam wtedy Sumenia?!
Krzyki... Dusz. One nas obwiniały...
Jednak poszłam za nimi. Za krzykami. Czułam, jakbym musiała iść za nimi.
- Ciekawością wybrukowane jest piekło. - Usłyszałam głos za swoim uchem... Jednak gdy się odwróciłam...
Jakby ktoś mnie przeniósł z jednego miejsca w drugie. Znowu widziałam pomniki. Jednak te... Zastygnięte były w ruchu, biegu, pełne płaczu. Podeszłam do jednego z nich, dotknęłam... I poczułam ciarki pod palcami. Ktoś krzyczał. Przeraźliwie... Mężczyzna.
Dziecko tulące się do matki... I przerażona matka. Krzycząca, w biegu, płacząca. Płacząca własną krwią...