Zwyczajnie - miłość (XX) Rodzicielska
j kobiety. Pewnie sam Dawid, jakby tu był to by ci to powiedział i zabronił tam jechać. Nie. To nie jest dobry pomysł. Zadzwoń do niego i pogadaj. Myśl teraz o waszych dzieciach. Takie narażanie się to nie jest dobry pomysł, a on na pewno czeka na twój telefon.
W szpitalu nasza bohaterka pozostała jeszcze kilka dni. Brzuch wyraźnie jej się już zaokrąglił. Teraz o ciąży nie świadczyły już tylko powiększone piersi, a garderobę trzeba było dobierać bardzo precyzyjnie. Monika dowiedziawszy się o zawale ojca przyjechała do niego i przy okazji odwiedziła siostrę. Przywiozła mnóstwo poradników i zdrowej żywności. Siadła obok niej na łóżku wypakowując kolejne rzeczy, opowiadając o tym co w jaki sposób wpływa na organizm, wypowiadając złote rady, a dopiero potem spojrzała na siostrę z troską i spytała:
- Jak się czujesz? Pozbierałaś się już?
- Już wszystko dobrze. Kryzys minął.
- To wszystko przez ten cały stres, zamieszanie i pośpiech. W ciąży tak nie wolno. Musisz trochę zwolnić, oszczędzać się, myśleć o dzieciach.
- Myślę o dzieciach. O ich przyszłości.
- Musisz myśleć nie tylko o przyszłości, ale i o tym, żeby teraz im dać to czego potrzebują. Myśląc tylko o przyszłości możesz przegapić tu i teraz, a wtedy żadnej przyszłości dla nich nie będzie. Co z Dawidem? Podobno wyjechał. Wie, że tu jesteś?
- Nie wie i nie chcę, żeby wiedział. Pojechał odwiedzić rodzinę. Jak stąd wyjdę pojadę do niego.
- Dokąd?! – oburzona Monika podniosła głos. – Do Bułgarii? W sam środek muzułmanów? W zagrożonej ciąży? No, chyba oszalałaś. Ja nie mówię, że Dawid jest zły, ale ty czytałaś jak oni traktują kobiety? Kobieta to towar, który można kupić i sprzedać, nie ma żadnych praw. Dawid, jak chce z tobą być niech przyjedzie tutaj. Niech pokaże, że mu zależy i chce z wami być. Tak?
- Ale on już pokazał. Przyleciał tu ze Stanów za ostatnie pieniądze, mimo, że mógł tam zostać i podjąć pracę. Postawił wszystko na jedną kartę. Tutaj pracował jako ochroniarz ryzykując życie, żeby nas utrzymać, bo innej pracy nie mógł podjąć. Ja wiem, że wróciłby natychmiast jakbym do niego zadzwoniła, ale sama chcę mu pokazać, że mi też zależy. Rozumiesz? Chcę zaryzykować, pojechać, poznać jego rodzinę, pokazać, że mnie stać na gest w jego stronę.
- I zaryzykujesz zdrowiem swoich dzieci? Ja na twoim miejscu bym tak nie ryzykowała.
Magda po wyjściu siostry myślała o jej słowach, wahała się. Może jednak lepiej byłoby zadzwonić. Tylko z drugiej strony, co by to miało być za małżeństwo, gdyby nie była w stanie zaufać swojemu mężowi i wyciągnąć ręki do jego rodziny?. Czuła, że tak powinna.
Wyszła ze szpitala po tygodniu. Zwykłe spodnie biodrówki zapinała bez problemu, ale wyższych w stanie nie włożyła. Koszulki też musiały być luźniejsze, aby dopięły się na piersiach i nie opinały brzuszka. Dostała witaminy, magnez, kwas foliowy do łykania, zalecenia oszczędzania się, zakaz większego wysiłku i masę zaleceń na temat zdrowej diety. Wróciła do domu a po zjedzeniu obiadu i rozpakowaniu się zajrzała na pocztę. Ku swemu zdumieniu znalazła trzy nieprzeczytane wiadomości od Dawida. Otworzyła natychmiast z uśmiechem. Pierwsza bardzo krótka. „Witaj. Nie odzywasz się. Nie piszesz. Czekam każdego dnia. To koniec? Wybrałaś?” Po dwóch dniach była druga, jeszcze krótsza. „Rozumiem, że milczenie jest odpowiedzią.” A Potem trzecia. „Napiszesz mi chociaż jak dzieci? Rosną? Wszystko z nimi dobrze?” Po przeczytaniu tego miała ochotę od razu pakować walizkę i biec na lotnisko, ale jej wzrok zatrzymała jeszcze wiadomość od Eleny. Otworzyła. „Magdaleno Dawid chce zrobić szaleństwo. Zrób coś szybko, napisz, zatrzymaj. Zabiją go. Chce jechać z dyplomacją do Afganistan, wolność dziennikarzy. Już w