Z³odziej Prol +Ch1
-Natychmiast siê z tamt±d wynosiæ!- Krzykn±³ z ca³ych si³, a potem wypad³ z centrum dowodzenia.
Rozdzia³ 1
-Aaarrrgh! Niech ciê!- Mê¿czyzna w garniturze, który w³a¶nie spieszy³ siê na ostatnie tego dnia spotkanie, ze z³o¶ci± chwyci³ Loke za ramiona i zepchn±³ go ze swojej drogi. Nastolatek po¶piesznie wymamrota³ przeprosiny których tamten nawet nie us³ysza³, po czym naci±gn±³ mocniej kaptur i ruszy³ dalej. Jedynie gêsta ¶ciana drzew na oko³o, zielony trawnik i betonowa ¶cie¿ka byli ¶wiadkami zdarzenia którego nawet sam poszkodowany nie by³ w stanie zauwa¿yæ. Park w którym obecnie siê znajdowa³ by³ jednym z niewielu miejsc gdzie mo¿na by³o przechadzaæ siê w¶ród gêstych drzew i krzewów, tworz±cych niesamowite labirynty ¶cie¿ek oddzielonych od ¶wiata zewnêtrznego zielonym,ro¶linnym ekranem. Na przyleg³ych do parku terenach, niczym szklano betonowy mur, sta³y w oko³o wielkie, wielopiêtrowe, nowoczesne budynki, w których mie¶ci³y siê centra firm i ich zarz±dy. Niektóre z najbogatszych koncernów posiada³y na wy³±czno¶æ ca³e piêtra, trzy z nich nawet ca³e budynki, jednak choæby posiadanie biura w jednym z nich ¶wiadczy³o o tym ¿e firma prosperuje bardzo dobrze. Takie ustawienie sprawia³o ¿e ¶cie¿ki w parku by³y czêsto wybierane jako mi³a alternatywna droga do lub z pracy przez wielu majêtnych pracowników ró¿nego szczebla. To w³a¶nie przyci±gnê³o tu m³odego ch³opaka posiadaj±cego oko³o metra siedemdziesi±t piêæ, o szczup³ej sylwetce, ubranego w lekko znoszone d¿insy, trampki i czarn± bluzê z kapturem. Ukryta pod nim by³a g³owa, z twarz± o miêkkich rysach, jasnej cerze i piwnych oczach i czarne, nieuporz±dkowane w³osy siêgaj±ce do uszu . ¯adna czê¶æ jego wygl±du nie wyró¿nia³a siê w t³umie, szed³ spokojnie,oddalaj±c siê od miejsca zdarzenia, nie wzbudzaj±cy podejrzeñ, zwyk³y i trudny do zapamiêtania. Nagle na ¶cie¿ce pojawi³y siê dwie nowe figury, mê¿czyzna i kobieta w wieku oko³o czterdziestu lat, zajêci rozmow± i id±cy ramiê w ramiê niespiesznym krokiem. -Idealnie- zamrucza³, po czym przyspieszy³, ju¿ po chwili znacznie zmniejszaj±c dystans dziel±cy go od pozostaj±cej w b³ogiej nie¶wiadomo¶ci i kontynuuj±cej rozmowê dotycz±c± ostatnich zarobków, nowych regulacji prawnych pary. Spowolni³ tempo do tego stopnia, aby utrzymaæ siê w równej odleg³o¶ci za nimi, uwa¿aj±c aby jego kroki nie zwróci³y ich uwagi. Oczy ch³opaka zaczê³y kr±¿yæ po konturach obu osób, szybko wynajduj±c wypuk³o¶ci w kieszeniach mê¿czyzny wskazuj±ce na obecno¶æ portfela lub telefonu, a tak¿e z³oty zameczek na karku kobiety, niew±tpliwie stanowi±cy element naszyjnika. Po chwili namys³u Loke stwierdzi³ ¿e mê¿czyzna bêdzie zdecydowanie bezpieczniejsz± opcj± jako cel ataku, przesun±³ siê odrobinê w jego stronê, ca³y czas obserwuj±c czy kto¶ przypadkiem nie pojawi³ siê w okolicy. Rêka ch³opaka bezszelestnie siêgnê³a do przodu i zatrzyma³a siê zaraz przed praw± kieszeni±, zdecydowanie mniej wypuk³±. Zamiast jednak w³o¿yæ j± tam od razu i wyci±gn±æ zawarto¶æ, zrówna³ rytm kroków z mê¿czyzn± i zacz±³ powoli dostosowywaæ siê do jego ruchów. Przygotowania nie zajê³y mu du¿o czasu, i ju¿ po chwili rêka Loke’a mog³a bezpiecznie zanurkowaæ i pewnie chwyciæ zdobycz, a nastêpnie wyci±gn±æ j± z kieszeni nie alarmuj±c w miêdzyczasie w³a¶ciciela. Nie trac±c czasu na ogl±danie znaleziska szybkim ruchem wsun±³ telefon do kieszeni swojej bluzy. Siêgniêcie po portfel mê¿czyzny mog³o byæ jednak bardziej ryzykowne z racji tego ¿e mocniej rozpycha³ kieszeñ. Loke zdecydowa³ siê nie po¶pieszaæ rzeczy, oddalaj±c siê odrobinê, ca³y czas jednak utrzymuj±c tempo przyjête od wêdruj±cej pary i wyczekuj±c dobrej okazji. Takowa nadarzy³a siê ju¿ po chwili, kobieta nagle odchyli³a lekko g³owê do ty³u i za¶mia³a siê g³o¶no, najwyra¼niej z jakiego¶ kawa³u, którego Loke nie us³ysza³ lub nie zrozumia³. Jeden krok przybli¿y³ go do pleców rozproszonego mê¿czyzny i ju¿ po chwili d³oñ ch³opaka wyci±gnê³a gruby, wype³niony portfel, który tak¿e powêdrowa³ do kieszeni bluzy w ¶lad za telefonem. Ch³opak powstrzyma³ siê od wydania zwyciêskiego chichotu, zamiast tego przyspieszaj±c i wyprzedzaj±c zaskoczon± jego nag³ym pojawieniem siê parê, nie¶wiadom± jeszcze ¿e jedno z nich zosta³o w³a¶nie okradzione.