Złodziej Ch4
-Co ty tak właściwie kombinujesz?- zapytał się w końcu Loke, nie spodziewając się aby uwielbiający niespodzianki chłopak miał zamiar coś mu zdradzić.
-Zawsze musisz wszystko wiedzieć? Daj mi chociaż raz się gdzieś zaprowadzić bez zadawania pytań!- Odpowiedział Thar, po czym jeszcze bardziej przyspieszył kroku, niemal zostawiając Loke’a w tyle, który chcąc nie chcąc pośpieszył za nim, zastanawiając się czy nie uciec od niego przy pierwszej nadarzającej się okazji. Po krótkim czasie na widoku zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi, powoli tworząc mały tłum. Centrum było jednym z tych miejsc które nigdy nie są puste, nawet teraz w samo południe. Centrum Dystryktu Tradycji nie różniło się zbytnio od innych, z wyjątkiem tych znajdujących się w najlepszych dystryktach które były najbliżej centrum miasta. Okrągły, wykładany szarą kostką plac okrążony był przez wszelkiego rodzaju kawiarenki, bary i małe sklepiki oferujące różne bibeloty i badziewia, tak uwielbiane przez ludzi którzy chcieli uchodzić za nowoczesnych i na czasie. Kolorowe elewacje, wymyślne szyldy i reklamy były dosłownie wszechobecne. Od płyty placu odchodziły cztery aleje rozgałęziające się w dalszej części, prowadzące do kolejnych atrakcji takich jak sale gimnastyczne, hipermarkety i inne, które były rozstawione na około i powoli rozmywały się wśród budynków mieszkalnych. Thar nawet się nie oglądając skręcił w najbliższą zejście z placu, znajdujące się po jego północnej stronie, a Loke podążył za nim, próbując przypomnieć sobie co mogło się tam znajdować. Ostatecznie jednak dowiedział się dopiero w momencie gdy razem z Thar’em, po kolejnych minutach marszu stanęli przed wejściem do jednopiętrowego, nieokazałego budynku, w którym najwyraźniej, zgodnie z plakatem przy wejściu, mieściła się sale gimnastyczne.
-No i co myślisz?- Zapytał Thar i obrócił się do Loke’a, który nawet nie próbował ukryć zniechęcenia jakie wywoływał w nim budynek, który w porównaniu z tym czego spodziewał się zobaczyć prezentował się zdecydowanie marnie. Okna były wszystkie za metalowymi kratami oraz zasłonięte czymś od wewnątrz co uniemożliwiało zerknięcie do środka, w dodatku szara i nieozdobiona elewacja zdecydowanie nie zapowiadała niczego wartego uwagi
-No nie wiem, dość nieciekawe.- Odpowiedział, starając się delikatnie dobierać słowa, aby nikogo nie obrazić, Thar zdecydowanie nie wyglądał na zadowolonego jego odpowiedzią.
-Przekonasz się do tego miejsca!- Powiedział i ruszył przed siebie, popychając grube, antywłamaniowe drzwi i wchodząc do środka. Zrezygnowany Loke zrobił to samo, wchodząc do średniej wielkości pomieszczenia o ścianach pomalowanych grafitowo-szarą, błyszczącą farbą z ciemniejszym paskiem znajdującym się przy białym suficie. Po lewej stronie od wejścia znajdował się rząd ławek ze wbudowanymi półkami na buty, a naprzeciw nich drewniana lada odcinająca mniejsze, otwarte pomieszczenie, nad którą wisiał czarny napis “RECEPCJA”. Thar od razu podążył w tamtą stronę, przechodząc po wyłożonej blado-niebieską wykładziną podłodze. Recepcja okazała się jednocześnie szatnią, na co wskazywały rzędy wieszaków z numerkami, które były najwidoczniej wydawane gościom którzy zostawili tam swoje rzeczy. Obecnie wszystkie numerki były na swoim miejscu, co oznaczało że miejsce to zdecydowanie nie cieszyło się ze zbytniego ruchu. Czymś czego jednak brakowało był ktoś kto mógłby ich obsłużyć, lub chociaż pilnować pozostawionych rzeczy. Loke nikogo takiego nie widział, zupełnie jakby byli w budynku całkiem sami, ale wtedy czemu drzwi wejściowe byłyby otwarte? ”Przerwa na kawę, czy może komuś znudziło się siedzenie i czekanie?” zastanowił się Loke. Nagle ciszę rozdarł głośny krzyk Thar’a i głuche odgłosy pukania w ladę.