Złodziej Ch4

Autor: Deamery
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Jestem Raul Phalez, a to moje studio, witaj.- Powiedział, a Loke uścisnął jego dłoń.

-Loke.- Powiedział, Raul jedynie pokiwał głową i ścisnął dłoń Loke’a. Mimo że wyraźnie nie włożył w to całej siły, Loke mógł przysiąc że słyszał jak trzeszczą kości jego dłoni. Raul zwolnił po chwili uścisk, uwalniając rękę Loke’a i odwrócił się z powrotem w kierunku korytarza.

-Miałem zamiar dzisiaj wziąć sobie wolne...- rzucił przez ramię i ruszył przed siebie-... ale trudno, wchodźcie.- powiedział, po czym nie czekając na nich wkroczył w korytarz, a następnie zniknął im z oczu. Thar i Loke popatrzyli po sobie, po czym pierwszy z nich uśmiechnął się i wykonał lekki ukłon, przepuszczając Loke’a przodem, który chcąc nie chcąc ruszył za wielkoludem, zastanawiając się w co tym razem się wpakował. Korytarz skręcał nagle w lewo, po czym rozwidlał się na dwa inne, oznaczone jako “Dla Kobiet” oraz “Dla mężczyzn”, zakończone tanimi plastikowymi drzwiami otwieranymi pod naciskiem. Po przekroczeniu ich Loke znalazł się w mniejszym pomieszczeniu, o ścianach zastawionych rzędami zamykanych na klucze szafek do których dostawione były niskie, drewniane ławki. Sufit zachował taki sam biały kolor jak w holu, tutaj jednak był on bardziej przybrudzony i jakby rozmazany. Dosłownie wszystko nosiło oznaki zużycia i starości, włącznie z kolejnymi drzwiami z których jedne musiały prowadzić na salę, a drugie prawdopodobnie do pokoju z prysznicami i łazienki. “Nie dziwne że nikogo tu nie ma…” Pomyślał Loke, przyglądając się krytycznie otoczeniu, odkrywając kolejne zabrudzenia i odpryski lakieru. Thar w międzyczasie wyprzedził go i otworzył jedną z szafek będącą najbliżej wejścia, po czym ściągnął z ramienia plecak, otworzył go i zajrzał do środka, pogwizdując cicho. Nagle Loke’a olśniło, nie wiedział że będzie zmuszony się przebierać, dlatego nie wziął ze sobą żadnych ubrań na zmianę…

-Nie mam się w co przebrać, chyba jednak nie będę mógł…- powiedział, jednak Thar uciszył go, rzucając w niego czymś czerwonym, co momentalnie zasłoniło jego twarz. Pośpiesznie ściągnął z głowy coś co okazało się być niesamowicie czerwoną koszulką sportową.

-No no, masz szczęście, wygląda na to że wybrałem odpowiedni rozmiar !-powiedział, po czym wyciągnął i rzucił mu nowy, szary worek, w którym jak się okazało znajdowała się kanarkowo żółte spodenki oraz najtańszej jakości półtrampki.

-Na co czekasz, przebieraj się.- Ponaglił go Thar wyciągając kolejny worek z plecaka, najpewniej z rzeczami dla siebie. Chcąc nie chcąc Loke przebrał się, zostawiając swoje własne ubrania w szafce, razem z workiem, po czym zamknął ją, a klucz schował do kieszeni w spodenkach, która, dzięki bogu, okazała się być zamykaną na mały suwak. Kiedy odwrócił się w stronę wyjścia gdzie już czekał Thar, ten zaczął najpierw skrycie, a potem coraz głośniej chichotać, tak mocno że aż cały się trząsł. Jego strój nie był w tak bardzo jaskrawych kolorach jak ten który mu wręczył, sprawiało to że Loke czuł się jeszcze bardziej wystawiony na widok i skrępowany.

-Popatrz na to z tej strony, teraz nikt cię nie przeoczy!- Powiedział Thar, po czym zaśmiał się z własnego żartu. Próbując zachować resztki dumy Loke zignorował komentarz i starając się wyglądać na pewnego siebie wyszedł z szatni. Znalazł się dużym i szerokim pomieszczeniu, podłoga wyłożona była drewnianym parkietem chronionym nierównymi warstwami przeźroczystego lakieru. Ściany pomalowane były tym samym rodzajem farby co pomieszczenie recepcji, jednak tutaj miała blado-żółty kolor który sięgał samego sufitu, na którym prezentował się taki sam jak wcześniej przybrudzony biały kolor. Sala widocznie pełniła wszystkie możliwe funkcje naraz, w jednym kącie będąc zastawioną przyrządami takimi jak bieżnie lub ławki do podnoszenia ciężarów, w innym posiadając rzędy rozstawionych drabinek, za którymi ustawione były lustra, aż po kolejny z workami treningowymi. Ostatnia część sali zajęta była przez coś co najwyraźniej miało być ringiem, wytyczona kwadratowa przestrzeń co prawda nie była oddzielona żadnymi linami bądź siatką, jednak wyłożona była miękkimi i grubymi matami, które miały pewnie amortyzować upadki. Nie za bardzo wiedząc co powinien teraz zrobić, Loke ruszył w stronę stojącego na samym środku “ringu” Raula, a Thar podążył za nim. Raul najwyraźniej na czymś skupiony, nie zauważył ich obecności, orientując się że nie jest już sam dopiero gdy stanęli bezpośrednio przed nim.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Deamery
Użytkownik - Deamery

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-10-17 12:09:00