Zimowy Chłód
eraz? - Pytał Radek patrząc na kolegów, Maciek siedząc na miejscu pasażera stukał w szybę, a Młody z tyłu obgryzał paznokcie i co chwila wypluwał kawałek.
- Myślę kurwa! A ty zostaw te paluchy! - Zwrócił się do chłopaka obdarzając go złowrogim spojrzeniem, ten wyjął palec z ust i oparł głową o szybę patrząc na zasypane śniegiem chodniki i ulicę.
- Musimy się pozbyć ciała... - Zaczął Maciek, zrobił pauzę aby do wszystkich ta wiadomość dotarła.
- Nie możemy zostawić jej byle gdzie, trzeba usunąć ją tak żeby nikt jej nie znalazł.
- Więc co proponujesz? - Pytał Radek, przenosząc spojrzenie z Maćka na Młodego.
- Utopimy ją...
- Co?! - Wyrwał się Radek.
- Przecież wszędzie jest lód... - Kontynuował.
- Dlatego będą potrzebne narzędzia, jakiś sznur, siekiera, szpadel, jakieś obciążenie i trochę benzyny...
- Benzyna? - Zapytał zaskoczony Radek, robiąc zdziwioną minę.
- I skąd to wszystko weźmiemy niby?
- Mój brat... - Nieśmiało rozpoczął chłopak z tyłu.
- On będzie miał te... narzędzia...
- I co pójdziemy i powiemy mu żeby nam pożyczył bo chcemy utopić dziewczynę którą...
- Zamknij się! - Przerwał Maciek.
- Daj mu dokończyć!
- Mój brat, na pewno ma szpadel czy sznur... Jego teraz nie ma, z żoną wyjechał do Zakopanego, a ja mam w domu kluczę do jego chaty i garażu...
- To jedziemy! - Stwierdził Maciek.
- Zjadła coś, albo coś powiedziała? - Pytał wysoki policjant psychologa który siedział przy mnie. Od kilku godzin kręcili się wokół mnie różni ludzie, pytali czy chcę herbaty albo soku, nie chciałam nic, tylko żeby dali mi spokój! Położyłam nogi na krześle i wtuliłam twarz w kolana, nie miałam ochoty na nich wszystkich patrzeć! Wiem że się martwili, chcieli pomóc... Nic nie mogli zrobić!
- Julia ci na imię tak? - Zapytał policjant, podchodząc do mnie. Położył mi rękę na głowie chcąc ją pogłaskać, lecz wyszedł z tego tylko mechaniczny gest.
- Słuchaj mała... Wiem że nie jest ci łatwo, i nigdy może już nie będzie... „Co ty możesz wiedzieć!” pomyślałam...
- Raz.... - Wykrztusiłam przez łzy.
- Raz? - Powtórzył niepewnie zerkając na psychologa, ten wzruszył ramionami i usiadł naprzeciw mnie. Jeśli nic nie powiem to nie dadzą mi spokoju, usiadłam więc prosto, opuściłam nogi na ziemię, otarłam łzy w rękaw. Psycholog natychmiast wyszperał chusteczkę, skorzystałam z niej.
- Powiem...powiem raz i więcej nigdy już o tym nie wspomnę! - Krzyknęłam ostatnie słowo, aż policjant wzdrygnął się na jego głośne brzmienie. Widziałam jak wyciągnął telefon komórkowy i włączył nagrywanie, zrobił to niepewnie jakby obawiał się że przestanę mówić. Kiwnął głową, że mogę zacząć.
- Sznur jest - Rzekł Maciek zdejmując go ze ściany i wręczając Radkowi, kazał zanieść go do samochodu. Rozglądał się dalej i zauważył siekierę którą dał Młodemu, ten już trzymał w ręce szpadel.
- Dobra zanieś do samochodu - Zwrócił się do nastolatka, odwracając od niego wzrok i przenosząc na piłę spalinową ustawioną na jednej z dolnych półek.
- Piła.. piła... Musi być do niej jakieś paliwo... - Mówił na głos, gdy w tej samej chwili wszedł do garażu Radek , słysząc słowa kolegi również zaczął rozglądać się za jakąś butelką bądź kanistrem.
- Tu jest paliwo, ale mało tego - Uniósł do góry litrową butlę z ciemnym płynem na dnie.
-Wystarczy - Skwitował.
- Jeszcze tylko coś do obciążeniaa... - Mówił i wypatrywał czegoś po całym garażu, aczkolwiek niczego ciężkiego nie było, tylko różnego rodzaju narzędzia, jakieś stare klamoty.
- Za garażem jest kilka pustaków... - Odezwał się Młody stając w drzwiach.
- Pustaki... Mogą być.... Weźmiemy po jednym...
Nie było to takie proste, gdyż przymarzłe do ziemi nie chciały ruszyć się z miejsca, ale kilka mocnych kopniaków wystarczyło by zwolnić trzymający lód. Każdy z chłopaków wziął po jednym , układając je na tylnym siedzeniu auta. Tylko Radek był niespecjalnie zado