Zimowy Chłód
ylko tępo patrzyłem co robi... Mama rozbiła okno pięściami, kawałki szkła poleciały na nią raniąc jej twarz i ręce. Nie zważała na to, próbowała wydostać się przez wąskie okno, a ojciec rzucił ciało dziecka do dołu wykopanego przed chwilą przez Artura! Zabrał mu szpadel i zaczął zakopywać. Mama... ona... zawiesiła się na oknie rozrywając szkłem brzuch.
„Idź do siebie!” - Rozkazał Arturowi, a sam zbliżał się w jej stronę.
Zatrzymali samochód na plaży, latem nie mogliby wjechać w to miejsce gdyż koła zakopałby się w piachu. Jednak zimą kiedy podłoże jest twarde można było wjechać całkiem blisko. Wyszli z auta, stanęli przy bagażniku, otwierając go. Tam wciąż leżało ciało dziewczyny w za dużym ubraniu, przez chwilę w ciszy patrzyli na nią. Po czym Maciek przedstawił swój plan:
- Rozbierzemy ją, bo to ciuchy Grubego, potem zrobimy dziurę w lodzie, ale nie za blisko brzegu, jakieś 100 metrów dalej żeby ciało poszło na dno. Obwiążemy ją sznurem, przywiążemy do niego pustaki i spuścimy do wody... Przez minimum kilka miechów mamy spokój, a jak na wiosnę ciało wypłynie to przez tyle czasu w wodzie wszystkie nasze ślady na pewno znikną... - Spojrzał na kolegów czy rozumieją plan, nie wyglądali na zachwyconych, ale nie mieli też wyboru.
- A ta bena... - Zaczął Radek.
- Eech... - Zanim cokolwiek powiedział wziął głęboki wdech.
- Musimy uciąć jej dłonie i głowę żeby w razie czego gliny nie mogły jej tak łatwo rozpoznać.
- Pojebało cię! - Krzyknął Młody, ale Maciek nie zwracał na niego uwagi i mówił dalej.
- Utniemy jej łeb i dłonie, owiniemy w bluzę Grubego, oblejemy benzyną i spalimy, a prochy gdzieś zakopiemy... - Chłopacy nie wiedzieli co powiedzieć, patrzyli się tylko dziwnie na siebie, ale Maciek tłumaczył że to jedyny sposób aby wszystko utrzymać w jak największej tajemnicy. Wyciągnął z samochodu siekierę, a Radek wyjął dziewczynę, zdjął z niej ubranie i wzdrygnął się, odsuwając od ciała. Po chwili znów nachylił się przy niej, i wyszeptał.
- O kurwa... - Po czym powtórzył to głośniej.
- Co jest? - Spytał Maciek.
- Kurwa człowieku, ona jest ciepła! Ona ciągle żyje, kurwa oddycha, patrz kurwa, rusza się jej klatka piersiowa! - Wskazywał na delikatny ruch, dziewczyna wciąż oddychała. Maciek zbliżył się do niej, podstawił palec pod jej nos, po czym wstał i odciągnął dziewczynkę od pojazdu.
- Nie możemy tego zrobić! - Krzyczał Radek, Młody wiedząc co się dzieje, natychmiast wszedł do samochodu, przekręcił kluczyk, i wyszukał jakąś głośną stacje radiową, dał na głośno po czym zakrył uszy rękoma i zamknął oczy. Nie chciał już wiedzieć co się stanie dalej.
- I co chcesz iść siedzieć za gwałt na nieletniej?! - Pytał.
- A mam iść kurwa siedzieć za gwałt i morderstwo? - Ripostował Radek.
- Nie mamy wyjścia... - Stwierdził i uniósł siekierę nad głowę.
- Nie chcę mieć z tym nic wspólnego!
- Już masz!
- To ty! To ty zadzwoniłeś do mnie! Weź Młodego, nie pożałujecie! Tak mówiłeś! Ja pierdole... - Radek chodził w kółko i ciągle coś mówił, coś wypominał, że Maciek zawsze sprowadza kłopoty.
- Pieprzyć to! - Krzyknął mocniej ściskając ostre narzędzie...
Nie mogłam patrzeć na to dłużej, to było straszne! Bałam się też, że i mnie może zrobić po chwili to samo. Pobiegłam do domu, do pokoju Artura, on miał telefon, chociaż tata zabronił nam mieć komórki.
Wiedziałam że chowa telefon pod bielizną w szafce, szybko wzięłam i zbiegłam na dół, na schodach minęłam Artura, spojrzał na mnie groźnie, lecz nic nie powiedział. Wzięłam Andrzejka i razem schowaliśmy się w schowku pod schodami prowadzącymi na górę, często tam się ukrywam... Ukrywałam kiedy tata się wściekał. Chciałam zabrań Monikę, ale ona się opierała, i nie zamierzała przestać oglądać bajek. To chyba nawet dobrze, że ona urodziła się głuchoniema, nie musiała nigdy wysłuchiwać awantur rodziców... Przytuliłam mocno do piersi Andrzeja, trochę ze strachu o siebie, trochę o