Praca-poszukiwania
Temat oklepany - praca. Praca po studiach, przed, w trakcie, po prostu
praca... Jestem 2 lata po obronie.. I co z tego tak naprawde... Bedac w
liceum nie myslalam o swojej ''karierze''. Nie mialam wyraznie
zarysowanych zainteresowan, ktore moglbyby mnie zaprowadzic na
wymarzony kierunek lub okreslic ciekawa droge zawodowa... Byly za to
oklepane kierunki, bo wiekszosc, bo tak najlepiej, bo to dobra szkola,
bo po tym bedzie praca, bo..Pierwsza ''powazna'' prace znalazlam juz na
studiach, wiec super , powinnam sie cieszyc. I cieszylam sie... W
biurze, przed komputerkiem, fakturki, kwitki, tabelki, standard..
Pozniej byly kolejne tego typu, zmienialam tylko biurka tak naprawde.
Praca w logistyce byla zmiana pozytywna, poczatkowo dajaca mi bardzo
duzo satysfakcji, ale teraz... po ponad 3 latach w transporcie mowie
DOSC. Dosc w bardzo szerokim znaczeniu tego slowa... I szukam od nowa..
A moze nie powinno to byc OD NOWA...
I tu zaczyna sie sedno mojego
wywodu.. Zadaje sobie pytania - co dalej chcialabym robic ? Co mi
sprawia przyjemnosc ? Praca z ludzmi, a moze na osobnym stanowisku,
dalej klepanie papierkow, czy moze jakas bardziej kreatywna? Pisanie,
mowienie, malowanie, czytanie, sprzatanie. Co do jasnej cholery sprawia
mi taka chociaz minimalna satysfakcje bym mogla pojsc w tym
kierunku??!! Odpowiadam sobie : lubie robic wiele rzeczy..sprawia mi
radosc sport, czytanie i pisanie, sluchanie i mowienie, lubie
odizolowac sie i czasem przebywac z ludzmi. Lubie tworzyc i wykonywac
solidna z gory narzucona prace...Musze jasno okreslic - po kilku latach
pracy przy komputerze z cala odpowiedzialnoscia stwierdzam, ze
NIENAWIDZE ich. Co gorsza - moj wzrok podwojnie pala tym uczuciem.
Wysiada mi, buntuje sie, wiem ze juz nie moge i jeszcze pare latek a
bede juz skazana na rente.. Ale wtedy problem ze znalezieniem nowej
pracy bede miala z glowy - bo przeciez bede miala RENTE OD PANSTWA :)
Zakladam
ze przy komputerze nie 8 a 4 godziny dziennie jeszcze
wytrzymam..Dobrze czuje sie w internecie, znam sie na podstawowych
programach.Tylko gdzie jest taka praca?? Ha ha smiechu warte - chyba
nigdzie. Wszystko jest skopmuteryzowane, zwiazane z papierkami, i
jeszcze raz - pracuj nawet 12 godzin przed tym sprzetem...
A
przeciez jestem kreatywna, potrafie zajac sie wieloma roznych sprawami,
interesuje mnie wiele dziedzic z roznych plaszczyzn. Uwielbiam zdobywac
wiedze, poznawac swiat..Tylko jak ta kreatywnosc wcielic jeszcze w
zaradnosc zyciowa?? Czy ktos ma na to jakas recepte ?? Moja wada jest
napewno brak umiejtenosci przebijania sie lokciami, nie potrafie a
przede wszystkim NIE CHCE byc wredna mapla dazaca do czegos za wszelka
cene, depczaca swoje idee po drodze... Nie tedy droga do mojego
samozadowolenia.. Tylko czy dzis da rade inaczej..? Czy da rade ominac
caly ten wyscig szczurow?.. Pozostac soba i stworzyc cos co bedzie
naszym '' dzieckiem''...
Co z tymi, ktorzy maja stos zainteresowan
ale tak naprawde ani jednego konkretnego pomyslu na zycie..Żadne z tych
hobby nie jest przodujace, żadne nie moze byc celem samym w
sobie..Oczywiscie mozna powiedziec - nieudacznicy..Nie potrafia sobie
poradzic.. To nasz problem i nie umiemy ''nic'' zrobic to powinnismy
zadowolic sie marnym 1200zl. na reke ( a czasem i nawet nie tyle...)
Nie
odpowiada mi praca w sklepie, przy kasach, jednak nie chce wiecej
przekladac papierkow..Mam w sobie mnostwo energii, zapalu, mysle
intensywnie nad ''soba'' nad tym co moge zrobic, zorganizowac. Ale
nijak udaje sie to wcielic w zycie zawodowe. A nie chce go tylko
przewegetowac, chce je odczuc - na wlasnej skorze...
Jak odnależć
talent, taka sztuke w ktorej bede mogla ''zablysnac'',ktora da mi moc,
energie..? Mam odwage glosno o tym mowic, buntowac sie, bo nie
odpowiada mi bycie kolejna niespelniona Pania mgr ktora jest zwyklym,
szarym biurowcem,z