Zapach bzu cz-1

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- A co z podziałem majątku?

- Podziału majątku nie będzie. Rafał zabrał samochód, dla mnie pozostawił mieszkanie.

- Prawdę powiedziawszy, wygrałaś na rozwodzie. Masz urządzoną chatę, co ci więcej potrzeba? Mężczyzn jest na pęczki, możesz wybierać i przebierać, dopóki jesteś młoda. Rozumiem, rozwód spadł na ciebie jak grom z bezchmurnego nieba. Ale zobaczysz, pozbierasz się.

- Na pewno się pozbieram – pokiwała głową. - Przecież nie mogę z siebie, do końca życia robić męczennicy. Nie ja pierwsza i ostatnia, która rozwiodła się z mężem. Wyjrzała przez uchylone drzwi. - Widzę, że nie będę się nudzić, czy cały czas tak się dzieje? – spytała wskazując dość długą kolejkę.

- Tak, pobliska apteka ma awarię komputera, dlatego u nas takie kolejki. Spisałam brakujące leki, postaraj się jak najprędzej je zamówić.

- Nie ma sprawy. Jak tylko znajdę wolną chwilę, zaraz zamówię.

- Wobec tego do zobaczenia jutro, trzymaj się i nie myśl zbyt dużo. Ja muszę pędzić do przedszkola, obiecałam małemu, że go wcześniej odbiorę. Może byś wpadła wieczorem? Opowiedziałabyś mi, jak było na sprawie?

- Nie Iwona, dzisiaj nie chcę z nikim rozmawiać, chcę być sama ze swoimi myślami.

- Jak chcesz – odparła koleżanka, kierując się do wyjścia.

Renata potarła palcami czoło nie czuła się najlepiej. Była rozbita, bolała ją potwornie głowa i chwilami miała dreszcze. Nie płakała tylko dlatego, żeby nie rozmazać makijażu. Ale tak naprawdę, ledwo mogła się powstrzymać. Dzisiaj po prawie rocznej separacji: otrzymała rozwód. Od dzisiaj mężczyzna, którego przez pięć lat kochała nad własne życie, stał się dla niej zupełnie obcym człowiekiem. Czy jeszcze kiedyś się spotkają? Jeśli tak, czy będą w stanie z sobą rozmawiać? – zadawała sobie pytania, na które nie znała odpowiedzi. Westchnęła ciężko. - Panie Boże dopomóż mi – wyszeptała cicho. - Proszę cię nie dopuść, żebym się kiedykolwiek w życiu zakochała. Chcę być po prostu sama, bez żadnego mężczyzny. Pokarałeś mnie nie dając dziecka. A ja gardzę mężczyznami oraz ich obłudną miłością. Nie pragnę już nikogo i niczego, pogodziłam się ze swoim losem, że tak musi być, a nie inaczej.

Gdy po skończonej pracy wróciła do domu, wszystko wydawało jej się inne. Za duży metraż, który świecił pustką, przerażającą ciszą oraz tęsknotą za czymś, co tak naprawdę nie istniało. A może istniało w poprzednim wcieleniu? A może to tylko, przykry i zarazem koszmarny sen, z którego w każdej chwili się zbudzi? Ale to nie sen, to przykra rzeczywistość, którą musi pokochać i nauczyć się w niej żyć.

Renata już dobrych parę godzin siedziała w fotelu, pijąc trzecią kawę i wypalając nie wiadomo, którego z kolei papierosa – poddawała się rozmyślaniom. Nie włączyła telewizora, nie chciała słuchać muzyki, którą tak bardzo lubiła. Natomiast w tej niezmąconej niczym ciszy oraz błogim spokoju, zaczęła odtwarzać w myślach, wszystko od początku, od dnia, kiedy się wszystko zaczęło. Uśmiechnęła się blado, przed jej oczami stanął niezamazany jeszcze obraz, jakby to wszystko działo się wczoraj.

Był niedzielny majowy poranek. Idąc wolnym krokiem, podziwiała kwitnące kasztany, które podmuchem wiosennego wiatru kołysały się lekko, a swym delikatnym szumem, śpiewały kołysankę. Nagle przystanęła, schyliła się i podniosła gałązkę leżącego na chodniku bzu. Spojrzała na młodego mężczyznę z kamerą na ramieniu, uśmiechnęła się do niego.

- Ktoś zgubił - rzekła wskazując pachnący bez.

- To właśnie zapach bzu sprawia, że maj jest nazwany miesiącem zakochanych. Nie wiedziałaś o tym? – spytał wyciągając do niej rękę. – Pozwól, że się tobie przedstawię, jestem Rafał.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59