Zapach bzu cz-1
Zadzwonił dzwonek. Renata zerwała się z miejsca i zrobiła ręką gest pożegnalny.
- Macie gościa, ja znikam do swojego pokoju – powiedziała wesoło.
Nie zdążyła jeszcze na dobre zamknąć drzwi, kiedy usłyszała głos ciotki Sabiny.
- Moi drodzy, byście słyszeli, co ksiądz mówił na dzisiejszym kazaniu. Gdy wam powiem, na pewno mi nie uwierzycie.
Renata by nie słyszeć głośnej przemowy ciotki, założyła na uszy słuchawki, położyła się wygodnie na kanapie i słuchając muzyki –sięgnęła po książkę. Pogrążona w lekturze, nawet przez chwilę nie pomyślała, że w tej pozie prześpi kilka godzin. Ocknęła się dopiero, kiedy poczuła na swoim policzku ciepłą dłoń ojca.
- Ale spałaś, nie budziliśmy cię nawet na obiad – powiedział łagodnie, uśmiechając się do niej.
- Ciocia Sabina sobie poszła? – spytała zaspanym głosem.
- Tak, zaraz po obiedzie. Ale ktoś do ciebie przyszedł.
- Do mnie, kto?
- Też bym chciał wiedzieć, kto to taki? Jakiś chłopak z kamerą na ramieniu, czeka na klatce schodowej.
Renata poprawiła poduszkę na kanapie i z odciśniętym od snu policzkiem, wyszła powitać gościa. W pierwszej chwili nie wiedziała, czy to sen, czy rzeczywistość.
- Jak mnie odnalazłeś, czy już jest osiemnasta? – spytała, gdy nieco ochłonęła.
- Nie, jest dopiero po piętnastej – odpowiedział uśmiechając się do niej.
- Ale jak mnie odnalazłeś? – ponowiła pytanie.
- To nie było trudne, spytałem o ciebie, stojącą przed domem młodzież. Stała nadal zaskoczona nie wiedząc, co powiedzieć. Czy wyjść do niego, może powinna zaprosić go do mieszkania? Ale co powiedzieć rodzicom, jak wytłumaczyć, że widziała go tylko przez trzydzieści minut? - Co się stało, Renatka? Mam sobie pójść? – spytał z zakłopotaniem.
Nagle usłyszała głos ojca.
- Renata! Nie stój na klatce, zaproś kolegę do swojego pokoju!
Boże - westchnęła ciężko. Dlaczego nie pozwoliłam mu wtedy odejść? Może inaczej potoczyłoby się moje życie. Przełożyła nogę na nogę i zapaliła następnego papierosa. Nie mogła wręcz pojąć, dlaczego taki zwykły, niedzielny poranek, tak bardzo zaważył na jej życiu. - Co będzie dalej? – zadawała sobie pytanie. Jednak nie potrafiła na nie odpowiedzieć, po prostu nie była pewna, czy odnajdzie kiedyś spokój i czy będzie w stanie pokierować swoim dalszym życiem. Przypomniała sobie słowa Iwony: ’’Jesteś na wygranej pozycji, nie masz dzieci’’. Może, gdyby było dziecko, Rafał by jej nie zdradził? Wiedziała, że tak bardzo kochał dzieci, że oddałby dla nich wszystko. Potarła dłonią czoło i znowuż poddała się rozmyślaniom. Nadal nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wszystko tak bardzo się poplątało, przecież przez pięć lat, byli szczęśliwym kochającym się małżeństwem. Kto z ich dwojga, popełnił błąd. Ale nie zapomni nigdy, jak matka była przeciwna temu małżeństwu. Gdy Rafał po dwóch tygodniach znajomości – spytał:
- Zostaniesz moją żoną, Renatka?
- Nawet w tej chwili, jeśli zechcesz – odparła myśląc, że Rafał jak zwykle żartuje.
Chwycił ją na ręce i biegł jak szalony na drugie piętro. Ojciec otwierając drzwi, zmarszczył czoło i spod okularów patrzył, co się święci.
- Trochę się zmachałem – rzekł, stawiając swój słodki ciężar na podłodze.
- Możecie mi wreszcie wytłumaczyć, co się tu dzieje? – spytał ojciec.
- Przed pięcioma minutami, oświadczyłem się Renatce. Zgodziła się. Teraz pana proszę o jej rękę.
Ojciec chwycił się za czoło.