Zacznijmy od początku V

Autor: magdkos
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Chciałabyś mieć dzieci Basiulka?-Stev gładził mnie po nagim ramieniu . Siedzieliśmy w parku, podziwiając dzieci na placu zabaw.

-Chciałabym kochany, dużo dzieci. – spojrzał na mnie chyba przestraszonym wzrokiem.-Okej, tylko chłopca i dziewczynkę ,aha no i psa. Dużego, doga niemieckiego , taki mi się marzy. – zamknął mi usta pocałunkiem jakby się bał co jeszcze dodam do listy moich pragnień. Planowaliśmy wycieczkę do Polski,do Warszawy do mamy i Kariny, do Marysi do Zakopanego. Poznać się,pochwalić pięknym pierścionkiem i planami.. te myśli były wspaniałe. Tak chciałam by mama poznała mojego narzeczonego.Wiem,że ona tego pragnęła,bardzo.

-Basia to kiedy ten ślub?-Dopytywała się Oliwka malując mi paznokcie w naszej wspaniałej kawalerce.Świetnie nam się mieszkało razem. Oglądałyśmy filmy, czytałyśmy kryminały na głos, kochamy wspólnie Cobena i Johnego Deepa. Mamy jego gigantyczny plakat nad łożkiem, które też mamy jedno. Jednak kanapa Oliwi nie zmieściła się do naszego azylu.

-Oliwa nie mamy daty.Ale panieński będzie nie martw się, wiesz ‘don’t worry Oliwa – śmiałam się jak najęta z przyjaciółką. Imprezowiczka jakich mało ,a mój wieczór panieński planowała od dnia zaręczyn. Tort z penisem, facet przebrany za strażaka i „rozebrany do węża” – tak ma Oliwa w notatkach- węże boa , około dziesięciu znanych i mniej znanych mi koleżanek, Marysia i Karina jeśli uda im się przylecieć.. to wszystko miało się odbyć w ten cudowny dzień. Ale się nie odbyło..

Kilka miesięcy później po pytaniu „to kiedy ten ślub” dostałam propozycję pierwszej delegacji . I to do Polski ,do Warszawy, mogłabym za „free” odwiedzić mamę i siostrę ,ale byłabym tydzień bez Stevena. Nie było to dla mnie do przyjęcia ,szczególnie przed planowaniem wspólnego odwiedzenia mojej rodziny. I ustalenia terminu daty wielkiego dnia. Kiedy to miałam się stać Panią Collins. Ale stawka za tą podróż była bardzo wysoka i pomogłaby nam zorganizować wesele bez większego kredytu.I mogłabym opłacić bilety mamie,Marysi z rodziną i Karinie z Markiem. Zresztą Stev mnie namawiał ,że to dla mnie szansa w karierze , no i kasa,kasa najważniejsza.Zgodziłam się.

-Oliwaaaaaaa jestem! Gdzie jesteś?Mam dla Ciebie prezenty! – wiedziałam ,że to ją skusi. Moja przyjaciółka jest bardzo łasa na takie atrakcje. Ale tym razem przywitała mnie cisza ..Postanowiłam się pocieszyć tym faktem i skorzystać z naszej ogromnej wanny. Chociaż to miałyśmy wielkie w naszym gniazdku. Zapaliłam świeczkę o zapachu czekoladowym. Nie mogę jeść czekolady ,ponieważ moje kilogramy są nieubłagalne ,ale wszystko co czekoladowe należy do mnie. Wiecie,balsam do ciała,szminka do ust,świeczki i inne dodatki.Wszystkie pysznie pachną. Oliwa też je lubi.. Postanowiłam narazie nie dzwonić do Steva ,ponieważ chciałam mu zrobić niespodziankę. Wróciłam dzień wcześniej. Dobrze,że przebukowali mi bilety.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
magdkos
Użytkownik - magdkos

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-02-12 17:33:37