Zacznijmy od początku V

Autor: magdkos
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Marysia,słuchaj.Nic więcej już nie mów.Po prostu przyjedź.Masz kasę na bilet? Jak nie to jutro ,albo nie,jeszcze dzisiaj Ci kupię. Załatw sobie tydzień urlopu od dzieci i knajp w których wyjesz do księżyca i przyjeżdżaj.. – To dobry pomysł. Przyda się i jej i Marysi. Po za tym, cholernie za nią tęskniła.Spodziewała się protestów i tysiąca pytań , jak to z Marią bywało ,ale ona odrzekła cichutkie „Okey, oddam Ci, obiecuję” i się rozłączyła.

Cała przestrzeń zaczęła mnie przerażać.Moje ciche łkanie roznosiło się głuchym echem.. Ale wątpie by ktoś po za mną je usłyszał. A może to tylko moje serce płakało? Zgodziłam się jechać do Baśki. Nie chcę nawet myśleć co powie Sebastian, a co z dziećmi? To tylko tydzień,dadzą sobie radę.Mamę Sebastiana poprosi, ona ją lubi, zgodzi się. Mama Stasia to dobra kobieta.Smutne życie miała.Hm,nadal ma. Życia nie poznała,świata nie zobaczyła.Tylko to Zakopane i rodzina, mąż i synowie. Sebastian najstarszy, taki kochany chłopak miał być ,a samych problemów matce przysporzył.Zresztą mi też. Rysiek jest trzy lata młodszy od Sebastiana .Pomocny z niego szwagier i mamusi – jak Stasię nazywa- też pomaga.I dzieci go uwielbiają. Tylko sobie życia nie może ułożyć ten blondas o zielonym spojrzeniu, jak ta dolina w której siedzę.. Gdy poznałam Ryśka to nawet się zastanawiałam czy może ja źle trafiłam na Sebastiana ,gdzie indziej czeka moja miłość ,ale nic nie zrobiłam. Nawet na jeden, mały krok się nie zdecydowałam. A Rysiu nadal samotny ,on i jego ciupaga i ukochane owce.. Julcia i Michał szaleją za nim ,gdy je zabiera na łąki. Sebastian ich nie zabiera.

Kiedy się uspokoiłam ,postanowiłam udać się po prezenty dla Julii i Michała. Na zakończenie wakacji ,a rozpoczęcie nowej grupy będzie jak znalazł. Dzieciaki uwielbiają chodzić do przedszkola. Małe ,kameralne ,Pani Danusia prowadzi. Moja ‘przedszkolanka’ i Kariny też tak miała na imię, pasuje najwidoczniej. W samym centrum Zakopanego ‘ Owieczki’ się nazywają ,bardzo symbolicznie,nie powiem. Uwielbiam zaprowadzać dzieci, zawsze czeka kubek gorącej ,zielonej herbaty i domowe ciasto.Pani Danusia to urodzona kucharka. A ten jej Murzynek, palce lizać! Sebastian ostatnio wspominał ,że utyłam i ,że może w ciąży jestem.Nic nie odpowiedziałam, tylko głupio sie uśmiechnęłam ,a w myślach użyłam stwierdzenia ,którym przedrzeźniałyśmy się z siostrami , „Chyba wiatropylna jesteś Marysia” i jak mamusię kochałam i wciąż kocham w oddali usłyszałam śmiech moich sióstr.

Kupiłam dwa plecaczki z ulubionymi postaciami z bajek moich latorośli. Niech mają , ale mój portfel nie ma. Takie drogie były! Ale trudno. Te ich uśmiechy, bezcenne chwile. 

 

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
magdkos
Użytkownik - magdkos

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-02-12 17:33:37