WYZNANIE. Monodram.
I gazeciarzy glos
Wwierca się dom wszystkich szpar
Głosząc świata los.
„Wieka katastrofa okrętowa!
Lincoln zatonął!
Straszna rzecz!
Paniusia kupi.”
„Odejdź precz.”
Poboegła. Pobiegla zaraz do Berty Glac.
Pyta, czy prawdą być może, że syn jej, że Icek Kranc
Utonął? Utonął. Boże.
Meine Jidisze mame,
Nie, to nieprawda. Ona wie.
Meine Jidisze mame,
Syn jej tak z ną nie rozstał się.
Przyjedzie dziś. Może już
Czeka na nią tam.
Trzeba biec, prędko biec,
Aby nie był sam.
Jej Icele, co pisał „mame, mame mein.”
Na dworcu zawsze spotkać ją można,
Jak wita każdy pocią przychodzący,
Jak biegnie za nim dzika, nieostrożna.
Gdy zobaczycie wzrok jej pytający,
Że zginął Icele.
tak jej życia zostało niewiele.
Nie wiedomo, gdzie mieszka, co jada.
Spotkac na dworcu ja można,
Jak biada, że syn się spóźnia,
Lub jego listu słowa