Wódz i szaman

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

– Absolutnie, to byłoby zaprzeczenie tego, co chcą osiągnąć. Opornym na wiedzę poświęcali najwięcej czasu i miłości. Mieli jeden cel, żeby wszyscy zrozumieli, jakie to przyniesie korzyści dla nich i ich dzieci, każdemu dookoła. Wiedzieli, że potrzeba na to czasu. Motywowali, żeby ludzie wciąż próbowali, nie zniechęcali się niepowodzeniami. Oj, pamiętam, że tylko tym żyli przez jakiś czas.

– I co, nie plotkują o sobie?

Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

– Wódz i szaman wpoili wszystkim prostą prawdę, że każdy z nas jest tyle samo wart, że wszyscy tak samo nadzy się rodzimy i idziemy w piach, i że każdy jeden i jedna potrzebuje tego samego od drugiego, miłości.

To jakaś abstrakcja, zupełnie nierealna. Może to schizofreniczka, chciałaby po prostu, żeby tak było?

– I udało się, dały efekt te starania?

Strata czasu.

– Nie mieszka tu nikt zły, nikt się na nikogo nie boczy, problemy są rozwiązywane natychmiast, w duchu łagodności i życzliwości. Ludzie wolą nawet coś stracić, niż nadwyrężyć pokojowe stosunki. Wręcz szukają korzyści drugich niż własnej. Rozsmakowali się w satysfakcji, radości i szczęściu, jakie to daje. Dzięki temu nikomu niczego nie brakuje, nikt nie czuje się samotny i biedny. Mamy tutaj raj na ziemi. Nikt nie jest nieszczęśliwy.

– To jest nieprawdopodobne, wręcz niemożliwe.

– Tak się tylko wydaje. Człowiek jest tak stworzony, że najwięcej przyjemności sprawia mu dbanie o innych, dawanie siebie, swojej uwagi, praktycznej pomocy i uczuć. Nawet Einstein powiedział, że człowiek jest tutaj dla innych ludzi. Wódz i szaman rozumieją to bardzo dobrze, znają tego wartość i chcieli, żeby inni rozumieli. Ciężko w to uwierzyć, skoro świat wygląda inaczej. Każdy myśli tylko o sobie, uważa, że jest najważniejszy i chce tylko brać. To jest sens życia większości ludzi. Nie rozumieją, wręcz nie mają zielonego pojęcia o tym, że to wbrew naturze. Sami siebie niszczą i nie wiedzą, dlaczego cierpią, obwiniają innych. Dlatego tak wygląda świat. Jest wynaturzony. Dopóki ludzie nie zrozumieją, że miłość jest najważniejsza, dopóty będzie się pogarszać sytuacja.

– Jak o tym pomyśleć, wciąż się spotyka takie podejście.

Ma sens to, co ona mówi. I w szoku jestem, że jest taka inteligentna. Zaskoczyła mnie tym Einsteinem. Chyba miałem złe wyobrażenie o poziomie intelektu ludzi ze wsi.

Mam wrażenie, że pęka we mnie jakaś skorupa, która ogranicza pojmowanie prawdziwej natury i odłupuje się jej fragment. Emma milknie, patrzy na mnie takim wzrokiem, jakby szukała tego miejsca, gdzie odpadła powłoka.

Czuję ogromną chęć zaspokojenia jej ciekawości.

– Jak miałoby się coś zmienić, skoro samolubne podejście propaguje cały świat. Weźmy reklamy i slogany ‘Jesteś tego warta’, ‘Należy ci się’, ‘Musisz to mieć’. To, o czym mówisz, to nieosiągalna utopia. To, że tutaj się udało, to jakiś cud.

Jeśli się udało.

– Udało się, bo to bardzo mała wioska i daleko od innych. Ale i tak mojemu ojcu i panu Edziowi należy się pokojowa nagroda Nobla. No i mojej mamie, ona też zrobiła kupę dobrej roboty.

– Tak myślałem, że to był jej pomysł, żeby mnie przywitać.

– Pozwolisz, że zapytam jeszcze raz, dlaczego tu zamieszkałeś?

Znowu nie odpowiadam. Z domu wychodzi szaman.

– Szto riebionek?! Ty jeszcze tutaj, córcię mi bałamucisz? To hucuł jeden!

– Gdzież bym śmiał. Już uciekam. – Wstaję i kłaniam się Emmie. – Dziękuję pięknie za kawę. – Odwracam się do pana Edka. – Panie szamanie, uszanowanie.

– Sranie w banie. Nie wolno ci się brać za koszki, pamiętaj. Do wieczora, hołk.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04