Wieczna Dama Prolog-Rozdział 4
- Dziwne... – powiedziałam, i zamyśliłam się
Co się dzieje z tymi ludźmi ???
Taa, pewnie są to plotki wyssane z palca, pomyślałam, lecz nie mogłam przestać o tym myśleć. Zaczęłam wypytywać Meg, lecz ona nie chciała mi nic mówić, lecz ja wiedziałam, że coś przede mną ukrywa.
- Cassie, proszę idź już spać. Nie możesz wyglądać na zmęczoną przy Lucasie. Dobranoc.
- Dobranoc Meg.
Służka wyszła i zgasiła światło.
Przeanalizowałam cały dzisiejszy dzień.
PO 1: Poznałam Lucasa Glessa, który jako jedyny wydawał mi się kandydatem na mojego męża.
PO 2: Jego rodzina ma jakiś sekret i ja planuje go odkryć.
PO 3: Chyba się zakochałam !!!
PO 4: i najważniejsze muszę go zdobyć !!!
15 lipca 10:35
Zeszłam do jadalni, przywitałam się z służbą i zasiadłam przy stole. Meg od razu przyniosła mi szklankę kawy zbożowej, świeże mleko, chleb jej wypieku i jajka. Szybko zjadłam posiłek i udałyśmy się z powrotem do mojego pokoju.
Zajmowałam największe pomieszczenie w całym domu. Dokładniej było całe poddasze zajmowałam ja i kawałek Meg. Najlepszym plusem poddasza było to, iż miałam okna na wszystkie cztery strony świata
Na wschodzie znajdował się wielki aksamitny w dotyku, o kolorze żywej czerwieni fotel, w którym często zatapiałam się w lekturze. Niedaleko niego stał duży dębowy regał, a na półkach było mnóstwo książek. Było to moja jedyna pasja. Czytanie książek. Po przeciwnej stronie czyli na zachodzie ułożone były szafy, o kolorze białym, w którym znajdowały się ubrania, podzielone na strefy: wieczorowe, domowe, jazda konna i eleganckie. Oczywiście ja zawsze robiłam tam bałagan, a kiedy zaglądałam później wszystko było na swoim miejscu. Zasługa Meg, ona zaś wybrała sobie łóżko na północy. Właśnie tam była wąska sofa i jedna mała szafeczka. Oczywiście chciałam się podzielić z nią ubraniami i w ogóle, ale ona protestowała mówiła, że jej będzie za wygodnie. Po przeciwnej stronie było moje łóżko, a niedaleko niego pianino. Był to dowód jedynego zainteresowania ojca co do mojej osoby. Kiedy miałam kilka lat, nie pamiętam ile tata kupiła od jakiego biedaka ten instrument, wstawił go do mojego pokoju i wieczorem zamiast kołysanki grał mi urocze piosenki. Moje szczęście trwało zbyt długo, pomyślałam. Tata dostał awans na generała i nie miał czasu dla mnie. Kiedyś, żeby chociaż chwilę czasu ze mną spędził, chciałam się nauczyć gry, lecz ojciec odprawił mnie i następnego dnia przysłał mi instruktora. I tym się tylko zajmowałam graniem i czytaniem. Niedawno, od dwóch lat zaczęłam tworzyć coś własnego, zaczęłam pisać. Wszystko to co pisałam czytałam Meg a ona komentowała. Dzięki szkole dla dam, którą tak jakby wywalczyłam u rodziców umiała ocenić czy jest to dobry utwór, czy też zły. Dziękowałam Bogu, że zesłał mi ją. Gdyby nie ona nic w życiu nie spotkało mnie dobrego.