Wieczna Dama Prolog-Rozdział 4
- Proszę państwa, rad jestem ogłosić, że mój syn zaręczył się z panią Cassandrą Harrison.
Wybuchły brawa. Niektórzy tylko klaskali, bo wiedzieli, że tak przystoi, a niektórzy tak się radowali, jakby to był ich własny ślub. I rozpoczęły się tańce. Tańczyliśmy do białego ranka.
3:00
Byłam już w domu i opowiadałam wszystko Meg. Tak się cieszyła, że niemal krzyczała z radości. Przytuliliśmy się i zaczęłyśmy marzyć co będzie na ślubie, kogo zaproszę i w ogóle. Nie mogłam się doczekać.
Wyznaczyliśmy datę na 14 lipca. Wtedy kiedy się poznaliśmy. Przygotowania szły pełną parą. Ja wraz z Meg, i ku naszemu zdziwieniu, moja matka też się zgłosiła, poszłyśmy szukać sukni ślubnej dla mnie.
Przymierzałam tyle krojów, że nie dało się zliczyć. Ostatnia była najlepsza. Miała dekolt idealnie komponował się z moim biustem. Była do samej ziemi, taka jaką chciałam. Meg też się podobała. Moja matka zaczęła oczywiście wytykać, że jej się nie podoba i w ogóle, ale skarciłam ją jednym spojrzeniem. Kupiliśmy ją wraz z pantofelkami. Kolejnym sklepem był jubiler, lecz nie było nic, na czym można było pocieszyć oka.
Kiedy wróciłam do domu, przyszykowałam konie do jazdy. Najpierw jechaliśmy do Meg do domu, a potem wpadniemy do Lucasa.
Zamiast 2 rumaków wzięliśmy aż 4, bo dzisiaj będzie jazda konna. Dotarłyśmy tam bardzo szybko, lecz ku naszemu zdziwieniu nikt nie wyszedł na powitanie. Spojrzałyśmy po sobie. Wyjęłam nóż, który nosiłam przy pasie. Meg spojrzała jeszcze bardziej zdziwionym wzrokiem. Chciała coś powiedzieć, ale przyłożyłam palec do ust, oznaczającym, że ma być cicho. Strasznie cicho podeszłam do drzwi i przypominałam sobie lekcje samoobrony i używania noża.
W wieku 15 lat ojciec „w trosce o moje bezpieczeństwo” (ta jasne), uczył mnie. Najbardziej jako broń podobał mi się nóż, gdyż szabla była zbyt długa, a topór nie przystało nosić damom. Noża to nie widać pod sukniami.
Wparowałam z kopniakiem do domu, a tu wszyscy krzyczą ,,NIESPODZIANKA” i patrzą zdziwieni na mój nóż. Szybko go schowałam.
- Po co ci to ??? – spytał najmłodszy, Leon.
- Myślałam, że coś się wam stało. – powiedziałam i zmierzwiłam mu włosy.