404NOTFOUND - Rozdział 4
- 4 -
Chociaż słońce było wysoko na niebie, dzień wcale nie zapowiadał się dobrze. Ot, Daniel miał takie jakieś dziwne przeczucie. Na tyle niepokojące, aby w nie uwierzył i się przejął. Ale wiedział, że nie powinien o tym myśleć. Gdyby tylko wiedział, czego dotyczyło owe przeczucie, zapewne było by łatwiej. Jednak tak to już jest, że się nie wie. Przecież nikt nie budzi się i nie wie od razu, że coś złego stanie się tu, tam albo jeszcze w innym miejscu. Tak samo Dan. Tyle, że on, nawet gdyby wiedział, i tak by nic z tym pewnie nie zrobił. Nie chciał zmieniać losu. Nie wiedział, co przyniesie ale. Chłopak uważał, że scenariusz jest napisany i, jeśli znajdzie w nim spotkanie z Patrycją nie może – ba! Nie wolno mu pod żadnym pozorem! – zmieniać przeznaczenia.
Dźwięki otoczenia działały Danielowi na nerwy; założył słuchawki; westchnął. Trudno było lubić tych ludzi. Nie dlatego, że byli głównie zarozumiałymi snobami, ale dlatego, że po prostu się nie dało. Raz próbował. Naprawdę się starał. Dał radę znaleźć temat. Problem w tym, że gry komputerowe mają różne gatunki. Nie znalazł nikogo kto grał w RPG, więc zrezygnował. Trochę udało mu się dogadać z nimi, ale nie na długo. Choćby dlatego, że gry to gry, ale trudno rozmawiać o czymś, w co się nigdy nie grało.
Fakt, mógłby rozmawiać o dziewczynach, ale taki temat szybko by się skończył. Piłka? Nie interesowało go to. Filmy? Nie-ma-opcji. Dan był najbardziej kapryśnym facetem o wybrednym guście w całym mieście. Wcale z tego powodu nie płakał.
Muzyka z słuchawek pozwalała mu zawsze uciec od otaczającego go świata. Przyjemne, kojące, uspakajające, izolujące, utopijne... Zwłaszcza w momentach, gdy chciał uciec od świata, od ludzi, czasem nawet od samego siebie mieć choć odrobinę spokoju. Bo i czemu by nie? Będąc egocentrycznym dupkiem, Dan nie miał z tym problemu. W takich momentach problemem była Patrycja. Nie potrafił być wobec niej szczery; nawet troszeczkę uprzejmy, a co dopiero wredny. Ba, nawet nie uważał. Że jest mało ważna. Czuł się przy niej jak nic nie warty rycerz, który musi bronić niewinną dziewczynę przed złem tego świata. Chociaż zdawał sobie sprawę, że ta niewinność odnosiła się jedynie do jej osobowości; widział ją w akcji, potrafiła pokonać całą masę wrogów napierających na nią z każdej strony. Była niesamowitą wojowniczką. Naprawdę jedyna w swoim rodzaju – piękna, sprytna, pomysłowa. Ambitna. Niedostępna.
Daniel wszedł do klasy, usiadł w swojej ławce przy oknie; nie chciał zdejmować słuchawek – ba! Nie chciał wyłączać muzyki! Przebywanie z ludźmi (tymi konkretnie) doprowadzało go do utraty siebie, minimalnej depresji, szczypty irytacji...