Widmowe dzieci cz.2
ą dusze prosto do Zaświatów. Bezpowrotnie. Natomiast potwór, na którego polujemy jedynie oddziela ducha od ciała, cały czas pozostawiając łączącą je więź, co pozwala na ponowne połączenie. Nie wiem jaki to ma cel. Cała sytuacja jest na tyle niezwykła, że możemy się zapewne spodziewać wszystkiego. Odpowiadając jednak na twoje pytanie: jeśli potwór posiada moc podobną do mojej to pozostaję bezradna. W takiej sytuacji siły są wyrównane i odporne na siebie. Zgładzić go mogłaby jedynie Kostucha.
Zapowiadało się na to, że tym razem czeka ich trudniejsze zadanie. Dawno nie mieli prawdziwego wyzwania. Grzmomir zatarł dłonie i zrobił srogą minę do własnych myśli. Odnajdzie tego potwora i zetrze go na proch, choćby miał przetrząsnąć cały Las Cieni i zapłacić za to najwyższą cenę.
- Musimy zabrać ciało do wioski - odezwał się Serafin, wyrywając krasnoluda z zamyślenia. Kucał przy nieprzytomnym mężczyźnie szukając czegoś w plecaku. - Powinniśmy również sprawdzić, czy w pobliżu nie ma innych ludzi w podobnym stanie.
- Wrócę do Magnolii po konia - zaofiarował się Grzmomir.
- Zdobądź wóz - podpowiedział anioł, wyjmując z plecaka niedużą, szklaną kulę o złotym kolorze. Potrząsnął nią energicznie, a wtedy ta rozbłysła jasnym, ale przyjemnym światłem. Położył ją obok rudzielca i wstał.
Krasnolud tylko pokiwał głową, po czym ruszył truchtem w kierunku wioski. Skierował się prosto do chaty czarodzieja. Melaniusz z radością przyjął nowinę o odnalezieniu nieprzytomnego człowieka. Zaraz jednak posmutniał martwiąc się jego stanem zdrowia. Wraz z Grzmomirem udał się pospiesznie do sąsiada - młodego kowala, który stracił przez potwora dwójkę dzięki i żonę. Nowe wieści natchnęły go nadzieją. Szybko spełnił prośbę Grzmomira, który stamtąd udał się w drogę powrotną, poganiając pięknego, silnego kasztana.
Mgła utrudniała odnalezienie właściwego miejsca, lecz po pewnym czasie oczom krasnoluda ukazały się blade, żółte światła, przedzierające się przez mleczną ścianę. Zatrzymał konia tuż przed ułożonymi w rzędzie ciałami dzieci, kobiet i mężczyzn. Wszyscy spoczywali na ziemi w całkowitym bezruchu, przez co przypominali kunsztownie wykonane lalki.
Grzmomir nie mógł uwierzyć własnym oczom. Widok jedenastu ciał pozbawionych dusz wywoływał u niego mieszane uczucia. Z jednej strony cieszył się, że odnaleźli zaginionych ludzi. Miał nadzieję, że znajdzie się sposób, aby im pomóc. Narastała w nim jednak irytacja, gdy pomyślał, że stwór, którego szukają grasuje w okolicy i pozostaje nieuchwytny. Zmełł w ustach przekleństwo, zeskoczył z kozła i zaczął rozglądać się za Serafinem i Dagną.
Anioł i nimfa wyłonili się z mgły po kilku minutach, zajęci rozmową. Na widok krasnoluda zamilkli i przyspieszyli kroku.
- Mamy wszystkich - oznajmił Serafin, wskazując ciała. - Wsadźmy ich na wóz i wracajmy.
Grzmomir bez słowa ruszył za aniołem. Podczas gdy mężczyźni układali uśpionych ludzi na wozie, Dagna pozbierała świecące kule, wyłączając je poprzez mocne ściśnięcie w dłoni i pochowała do plecaka anioła.
- Czy można ich wyleczyć? - zapytał Grzmomir, wskakując na kozioł zaraz za Serafinem. Chwycił lejce, poczekał aż Dagna zajmie miejsce obok niego i dał znać kasztanowi, aby ruszył.
- Istnieją różne sposoby na sprowadzenie duszy do ciała - odparł anioł. - Któryś na pewno zadziała.
- Metoda prób i błędów? - zdziwił się Grzmomir. Nie spodziewał się takich słów po przyjacielu, który zawsze stronił od eksperymentów. - Brzmi to mało przekonująco.
Anioł wzruszył ramionami, nie dostrzegając w tym niczego złego.
- Nie wiemy czym jest bestia, która za to wszystko odpowiada - zaczął wyjaśniać - a to powoduje, że nie znamy sposobu na rozgromienie jej moc. Musimy więc próbować.
- To będzie długi proces? - dopytywał Grzmomir.
- Długi, jeśli nie zdołamy odkryć co kryje się za ostatnimi wydarzeniami w Magnolii - odparła Dagna.
- Myślę, że bez zaklęć się nie obejdzie - powiedzia