Ulice Calleh
-Co tak stoisz jak ten słup - powiedziała w moim kierunku - obiad sam się nie zrobi.
-Wiem, wiem - powiedziałem drapiąc się po głowie, mimo jej zalet nie potrafiła kompletnie gotować, dlatego ja musiałem się tym zajmować - Już idę.
-Rozpalę piec.
-Dobrze.
Zacząłem obierać cebulę i przebierać w resztkach jakie udało mi się dzisiaj zdobyć na targu za marne grosze, którymi dysponowaliśmy. Nie było to może najsmaczniejsza rzecz jaką jadłem w swoim życiu, ale przynajmniej dostarczała wystarczającej ilości energii na cały dzień,a to było najważniejsze. Zresztą w tej części miasta ludzie tylko od święta mogli pozwolić sobie na coś innego.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora