Ulica Mariacka
- Przecież mówiłam, że każdemu już stał i nie musiałam się wysilać – powiedziała ze złością.
- No, no… - Piniol udał zdziwienie, i odwrócił głowę zakrywając ręką bok twarzy. Ale wiedziała, że się śmieje i jej nie wierzy.
- Co?! Kurwa! Nikt mi nie wierzy!
- Uspokój się – głos Tamary był cichy ,i to chyba ją otrzeźwiło. Bo westchnęła, i wyglądała na zrezygnowaną.
- To nawet możliwe – powiedziałem w przekonaniem – tylko, by ją pocieszyć; by wiedziała, że jestem po jej stronie.
- Powtórzyłabyś ten wyczyn? – Piniol zapytał z powagą, choć był uśmiechnięty.
- Pewnie! Daj mi tylko dziewięciu napalonych, bo z flaka nie da się wiele wycisnąć – Dziewiona znowu była sobą.
- No, ja ci wierzę… - starałem się ją przekonać do siebie.
Spojrzała na mnie uważnie, czując, że nie mówię prawdy.
- A ty co? Pod włos mnie bierzesz? – w jej głosie był chłód.
- … Słuchaj. Daj sobie szansę. Gdy już ktoś zaczyna ci wierzyć, ty – szukasz podstępu – mówiłem spokojnie. Kpiłem z niej, ale nie chciałem jej tego okazać.
- Dziewioona… daaj ludziom szansę… - Tamara przeciągała słowa; jej złośliwa perswazja znowu ją ugodziła w serce, bo już miała wybuchnąć, ale uprzedził ją Piniol:
- Dziewczyny! Bez kłótni. Dosyć tego!
- Ja jej wierzę, bo czemu nie? I podziwiam – chyba znowu drwiłem –Tak, to jest możliwe. A gdyby powtórzyć ten wyczyn, tu w knajpie? No, nie dzisiaj. Dziewięciu chłopa by się znalazło.
- Co to ja, kurwa!, dziwka jestem?
- Myślałem, że tak… dla przyjemności – coś jej przypomniałem.
- Dla przyjemności to sobie konia zwal! – ripostowała.
Piniol się roześmiał, wstał i po chwili wrócił. Znowu wypiliśmy po dużej wódce. Pomyślałem, że fajnie się stało, że go spotkałem. Ta Dziewiona, to niezła kurwa, ale za bardzo udaje, i zaczyna w to wierzyć. No i, chyba ją to bawi. Ciekawe, kiedy przestanie. Wystarczy spojrzeć na Tamarę.
Wypiliśmy i po chwili Tamarą coś szarpnęło, wstała i poczłapała do ubikacji, trochę się kiwając.
- Co się z nią dzieje? – zapytałem.
- Za dużo pije – Piniol nawet był zmartwiony – W ogóle, dziewczyny za dużo piją. Jedne mają humor, inne, jak Tamara, wpadają w dołek.