Ukryta prawda cz. 4
- Co? Och, tak. Tutaj - przytaknęła dziewczyna o jasnych włosach.
- Ty też wybrałaś historię? Witaj w naszej grupie. Jestem Bartek - powiedział brunet i podał rękę Ewelinie.
- Cześć. Jestem Ewelina - tu dziewczyna uśmiechnęła się szeroko - Miło mi.
- A ja jestem Agata. Dobrze cię tu widzieć - tu dziewczyna obróciła palcami niewielki kręcony kosmyk włosów.
- To kiedy mamy zajęcia? - spytała Ewelina.
- Za kilka minut - odpowiedział Bartek.
Po upływie kilkunastu minut niewielka grupa osób zaczęła nieco głośniej rozprawiać na różne "życiowe" i "nie - życiowe" tematy. Niektóre dziewczyny w wieku około dwudziestu kilku lat z trudem powstrzymywały się od parsknięcia śmiechem rozprawiając między sobą o swoich rozmaitych perypetiach. Natomiast chłopaki z ożywieniem dyskutowali o typowo "męskich" sprawach. Pogrążeni w rozmowie studenci ( oraz studentki ) nie zauważyli zbliżającego się w ich stronę mężczyznę w średnim wieku o dosyć szczupłej sylwetce i wielkich okularach. Sprawiał wrażenie osoby nieco ospałej i zmęczonej dotychczasowymi obowiązkami.
- Witam. Zapraszam do sali - oznajmił uprzejmie.
Nieliczna grupa wchodziła powolnym krokiem do niewielkiej i słabo oświetlonej sali. Pomieszczenie bardziej przypominało zakurzoną świetlicę niż salę wykładową. Biurko oraz szeroka tablica znajdowały się naprzeciwko kilkunastu szeroko rozstawionych ławek. Wnętrze sali sprawiało nieco przygnębiające wrażenie.
Mężczyzna zajął miejsce za niewielkim biurkiem, na którym znajdowało się kilka opasłych tomów ( być może akademickich podręczników ) i kilka listów. Gdy tylko ucichły niektóre rozmowy wykładowca zabrał głos.
- Dzień dobry. Nazywam się Jacek Wróbel. Z zawodu jestem wykładowcą historii a z zamiłowania pasjonatem sztuki. Pochodzę z niewielkiej miejscowości Wielka Góra. Będę prowadzić z państwem zajęcia czyli wykłady i ćwiczenia o tej samej porze. Liczę na dobrą współpracę i wzajemne poszanowanie - tu wykładowca zaczął przedstawiać swoje wymagania oraz pokazał listę podręczników niezbędnych przy wykładach oraz ćwiczeniach...
Pierwszy dzień spędzony na uczelni dostarczył Ewelinie dużo wrażeń i sprawił, że dziewczyna poczuła się raźniej i śmielej. Po pierwszych dwóch zajęciach miała dłuższą przerwę, dzięki czemu mogła lepiej poznać grupę.
Ewelina usiadła przy szerokim stole obok swojej grupy. Kilka osób dyskutowało zawzięcie na temat pierwszych zajęć a pozostałe osoby rozmawiały o życiu oraz o nieco bardziej osobistych sprawach. Miejsce obok Eweliny zajął Bartek wraz z Agatą. Oboje sprawiali wrażenie osób aż nadto ożywionych.
- ... i mnie się też wydaje, że to dobry pomysł - mówił Bartek.
- Fantastycznie - rzuciła krótko Agata.
- O czym rozmawiacie? - spytała Ewelina.
- Bartek uważa, że powinno powstać takie koło studenckie zrzeszające osoby zainteresowane historią - odparła Agata.
- To świetnie. To naprawdę dobry pomysł - stwierdziła Ewelina - Oby tylko znaleźli się chętni do tej grupy. Z chęcią przyłączyłabym się do niej...
- Przepraszam bardzo. Czy jest tu wolne miejsce? - spytał znienacka chłopak stojący tuż obok stolika.