Bogactwo (droubble)
– Zapraszam do środka. Czym chata bogata. Dworek wybudował jeszcze mój praprapradziadek. Był inżynierem, zasłużył się w budowie kanałów i nagrodzony został tym mająteczkiem na wsi. Sam wyrzeźbił kolumny przy wejściu, te stare meble w holu, zasadził drzewa w parku.
– O, jaki piękny obraz. Oryginał?
– Oczywiście. Kupił go mój prapradziadek. Pracował wiele lat z Łukasiewiczem, stawiali szyby naftowe. Za ciężką pracę na starość zrobił sobie ten prezent.
– Widziałem, że jest też duża stajnia. Ile macie koni?
– Było coś z pięćdziesiąt. To było całe życie pradziadka, dziadka i ojca. Kochali konie, mieli piękne araby. Stadnina była znana wśród koniarzy. Kiedy wystawialiśmy konie na sprzedaż, to zjeżdżali się z daleka. Ojciec opowiadał, że czasem serce się jemu i dziadkom krajało, ale cóż, żyć było też trzeba.
– A teraz ile ma pan koni?
– Ee… dzisiaj za dużo przy tym roboty. To i je sprzedałem w dobre ręce.
– To czym się pan teraz zajmuje?
– Trochę tym, trochę tamtym. Na razie mi starcza pieniędzy na życie.
– Z koni?
– Były dużo warte. Za to zawsze stawiam świeczki na grobie dziadków i ojca.
– Noo tak… Wie pan, niejaki Figaro powiedział: „Cóżeś uczynił dla zyskania przywilejów? Zadałeś sobie ten trud, aby się urodzić”. Czas na mnie. Dziękuję za gościnę.