TOMEK Z ZAKOPANEGO

Autor: lily_rose
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0


 Poczuł się wolny!
 Sonia czując radość chłopca z entuzjazmem podskakiwała na śniegu. Był środek lutego i Tomek doskonale wiedział, że niedługo biały puch stopnieje. Uwielbiał słuchać jak śnieg skrzypi pod jego butami. A skrzypiał wtedy, gdy pod ciężarem łamały się kryształki lodu. Z tym odgłosem nie mogło się nic równać! Dla niego każdy płatek był dziełem sztuki. Czy to nie piękne, że każdy z nich ma inny wzór? Kiedyś mama pokazała mu zdjęcia pojedynczych płatków śniegu, które wykonał pewien Amerykanin pod koniec dziewiętnastego wieku. Co za wymyślne kompozycje! To było jak magia... Jakby stworzył je czarodziej.
 Założył Sonii smycz i ruszył w drogę. Miał już opracowany plan, w którą stronę pójdzie. Przy wyborze trasy kierował się podstawową zasadą - trzeba wybrać szlak, gdzie dopuszczona jest obecność psa. Regulamin Tatrzańskiego Parku Narodowego surowo zabraniał wprowadzania czworonogów na jego teren. Gdyby wziął Sonię, mógłby otrzymać nawet mandat. Już wyobrażał sobie jak bardzo rozczarowany byłby ojciec...
Dlatego zdecydował się na spacer Drogą pod Reglami, a przeważyło za tym kilka względów. Po pierwsze, ścieżka nie leżała na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, więc mógł zabrać ze sobą psa. Po drugie, była to trasa dość prosta, więc nie obawiał się lawin i innego nieszczęścia. Po trzecie, szlak miał swój początek koło Wielkiej Krokwi, w której okolicach stał jego dom. Po czwarte, przy okazji mógł wstąpić do kolegi, który niedaleko mieszkał.


 Szedł szybkim krokiem, mijając kolejne domy z wysokimi dachami, pokrytymi grubymi warstwami śniegu. Na ulicy wyraźnie było widać typowy styl zakopiański. Drewniane chaty i pensjonaty miały ściany omszone wełnianką, wysokie podmurówki, ozdobne ornamenty wokół drzwi i okien. Tomek był pewien, że w ich środku znajdują się też sosręby - ozdobne belki podtrzymujące strop. Gdy był mały, dziadek podsadził go na ramionach prawie do sufitu i powiedział:
 - To jest sosręb, wnuczku. Widzisz inicjały wyryte na jego powierzchni? To nasze nazwisko. Obok jest data budowy domu - 1952.
Ilekroć chłopiec wędrował przez miasto, przepełniała go duma i szacunek do tradycji. Te domy miały swój niepowtarzalny urok. Choć w Zakopanem powstały nowoczesne apartamentowce, ogromne hotele i domy wczasowe - to stara architektura miała swój niepowtarzalny klimat i magię. Dokładnie tak, jak płatki śniegu.


 Zatrzymał się przed dwupiętrową willą. Szyld przed jej wejściem głosił - "Villa Gustaw". Niżej znajdował się dopisek - "Wolne pokoje!". To tu mieszkał jego najlepszy przyjaciel. Jego rodzice od dziesięciu lat prowadzili pensjonat, który dostał nazwę na cześć imienia ich syna.
Gucio ucieszył się na widok Tomka. Poklepał Sonię po głowie i zaprowadził ich do swojego pokoju. Jego rodzina zajmowała mieszkanie na poddaszu, pozostała część domu była do dyspozycji turystów. Jego ojciec obsługiwał recepcję, a matka zajmowała się wydawaniem gościom posiłków.
Sypialnia chłopaka miała spadziste sufity. Dużo tu było plakatów słynnych skoczków. Na jego biurku stała doskonała replika dużej skoczni narciarskiej, a o ścianę oparte były narty. Tomek wiedział, że kolega marzy o tym, żeby zostać skoczkiem i zdobywać medale. Niestety, miał znaczną nadwagę. Na nartach jeździł niezdarnie, potykał się i obdzierał sobie łokcie. Przyjaciel nie miał jednak serca, żeby Guciowi uzmysłowić, że nie nadaje się na skocznie. Może gdyby zrzucił parę kilogramów? Trudno o to było, bo chłopak lubił zajadać się słodyczami. Buzię miał pucołowatą z podwójnym podbródkiem, a spod bluzy odznaczał się spory brzuch.
 - Nie spodziewałem się, że przyjdziesz. - rzekł Gucio, częstując go cukierkiem. - W szkole mówiłeś, że dzisiaj są twoje urodziny...
 Tomek machnął ręką z irytacją.
 - Tak. Ale nie mam zamiaru czekać, aż mój ojciec raczy się na nich pojawić. Znowu coś mu wypadło! - wyjaśnił z żalem.
Nie znalazł jednak zrozumienia u przyjaciela.
 - Przecież to nie jego wina. - stwierdził Gucio ze stoickim spokojem.
 - Mógłby zmienić pracę! - odpowiedział. Sonia zamruczała, jakby na potwierdzenie słów swojego pana.
 - Niby na jaką?
 - Mógłby pracować, tak jak twoi rodzice w pensjonacie. Gdyby zrobić w naszym domu remont, może znalazłyby się pokoje dla gości. Nawet poświęciłbym się i przeniósł na strych, a swoją dawną sypialnię udostępnił turystom...
 - Czy naprawdę myślisz, że moi rodzice mają nieograniczoną ilość wolnego czasu? - zaśmiał się Gucio. - Cały czas muszą być tu, na miejscu. To praca całodobowa. I zapomnij o wyjazdach na wakacje! W czasie sezonu muszą być obecni. A sam wiesz, że w górach sezon trwa niemal przez cały rok...
Tomek faktycznie nigdy w ten sposób nie myślał. Teraz doszedł do wniosku, że prowadzenie pensjonatu nie jest tak kolorowe, jak wcześniej mu się wydawało.
 - Wybieram się na Szlag pod Reglami. Idziesz ze mną? - zapytał po chwili.
 Gucio uniósł wysoko brwi.
- Teraz? Przecież za godzinę będzie już ciemno! - odpowiedział zaskoczony propozycją przyjaciela.
 - A czemu nie? Znam drogę prawie na pamięć. Poza tym, w plecaku mam latarkę. - stwierdził.
 - A co ci po latarce, gdy się poślizgniesz? Wybacz, ale wolę zostać w domu i pooglądać telewizję... Moglibyśmy też pograć w gry planszowe albo...
 - Trudno! - warknął ze złością Tomek i poderwał się z miejsca. Sięgnął za smycz Sonii i skierował się do wyjścia. Przy drzwiach odwrócił się jeszcze do przyjaciela i złośliwie powiedział:
 - A tobie radzę kolego, schudnąć trochę i częściej chodzić na spacery, aby na skoczni oderwać się od ziemi!
Potem wyszedł obrażony.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
lily_rose
Użytkownik - lily_rose

O sobie samym: Poznanianka z urodzenia i z wyboru. Miłośniczka kryminałów i reportaży. Mam też konto na lubimyczytac.pl pod tym samym nickiem (i avatarem :) ). Aktualnie przenoszę biblioteczkę.
Ostatnio widziany: 2021-02-27 17:17:45