to jedyne marzenia:) 4 marca 2010r
W pewnej bardzo starej kamieniczce, w malutkim mieszkanku, istniał szczególny pokoik. Szczególny, bo wynajmowała go szczególna osoba. Pomieszczenie to nie było duże. Mieściła się w nim tylko szafa z zepsutymi drzwiczkami i łóżko. Tapety na ścianach poodpadały już prawie całkowicie. Okno było nieszczelne, a kaloryfer prawie całkiem zepsuty. Woda przelewała się w nim hałaśliwie, a mimo to prawie wcale nie ogrzewał wyziębionego pokoju. Lokatorka tego mieszkania leżała teraz w grubym ubraniu i pod dwoma ciepłymi kocami i rozmyślała o swoim życiu. Nigdy nie wymagała zbyt wiele od losu, ale ostatnimi czasami spotkało ją, aż nazbyt wiele nieszczęść. Wiedziała o tym. Niedawno straciła bliskich. Nie miała pracy, a za sprawą wielu nieszczęśliwych zdarzeń miejsce, w którym się obecnie znajdowała było jej jedynym domem, który, i tak z powodu zalegających opłat już wkrótce będzie musiała opuścić. Dziewczyna nie miała w zwyczaju rozpaczać nad sobą. Wierzyła w siebie i swoje możliwości. Czuła, że mimo wszystkich nieszczęść, jakie ją spotykają, dzięki sumiennej pracy uda jej się skończyć studia i znaleźć dobrą pracę. Wierzyła w to bardzo mocno, ale mimo to, czasami dopadały ją rzadkie chwile zwątpienia, takie jak ta teraz. Chwile, w których wydawało jej się życie ją przerasta...
To właśnie w tą ponurą i zimną noc przyszedł moment kulminacji tych wszystkich niepewności. Strachu przed niepewnym jutrem i tęsknoty za tym wszystkim co już dawno umarło. Na policzku dziewczyny pojawiła się łza...
W tym właśnie momencie stało się coś niezwykłego. W rogu pokoju tuż przy samym suficie, pojawiło się jakieś jasne światełko. Z początku dziewczyna nawet go nie zauważyła, ale z każdą sekundą światło stawało się coraz jaśniejsze.
W końcu dziewczyna zerwała się z łóżka. Zupełnie nie wiedziała co się dzieje. Musiała zasłonić twarz rękoma, by jasność jej nie oślepiła. Gdy światło odrobinę ustało opuściła dłonie. W pokoju było teraz zupełnie jasno, jakby był środek dnia, mimo iż na dworze nadal było ciemno, a żadna z żarówek na żyrandolu nie świeciła się. Dla dziewczyny stało się jednak oczywiste, że źródłem światła jest stojąca przed nią postać - uskrzydlony mężczyzna w białych szatach, który uśmiechał się do niej serdecznie.
Dziewczyna nie czuła strachu, ani nawet zdziwienia. W twarzy nieznajomego i w niebiańsko białych piórach jego skrzydeł było coś, co starczało za wszystkie odpowiedzi. Dziewczyna wiedziała, że przed nią stoi prawdziwy, najprawdziwszy ANIOŁ.
- Witaj nieznajoma. Jestem Anioł. Przybyłem tu, aby spełnić jedno twoje życzenie. - odezwał się Anioł. Jego głos był tak ciepły i przyjazny, że dziewczyna poczuła jakby wcale nie widziała go po raz pierwszy. Miała wrażenie, że jest on kimś dobrze jej znanym i bliskim, na kogo czekała od dawna... Być może całe życie...
- ...Życzenie? - wyjąkała w końcu dziewczyna bardzo niepewnie.
- Tak. Widzisz jestem z niebiańskiej fundacji „Jedyne marzenie”. Zajmujemy się wyszukiwaniem osób takich jak ty, których spotkało w życiu nieproporcjonalnie dużo nieszczęść... Zgodnie z zasadami życia na ziemi liczba nieszczęść, jakie spotykają człowieka nie powinna przekraczać pewnej określonej normy. Jeśli już przekroczy to takim osobom przysługuje rekompensata ze strony nieba. Ty jesteś jedną z takich osób. A teraz powiedz mi. Jakie jest twoje życzenie?
- Ja... - zaczęła niepewnie dziewczyna. Rozejrzała się po swoim pustym pokoju. Przypomniała sobie samotność, brak bezpieczeństwa, uczucie głodu... Tyle było rzeczy, o które mogła teraz poprosić... Jednak... - Ja chyba nie mam żadnych życzeń...
- To niemożliwe - powiedział Anioł i trochę się nawet zdziwił. - Przecież musi coś być... Czytałem przed chwilą twoje akta.. Wynika z nich, że straciłaś rodzinę w wypadku. Nie masz domu, pracy ani przyjaciół. Musi być coś o co możesz mnie poprosić. To może być wszystko...
- Co na przykład?
- Cóż... Najczęściej jestem proszony o pieniądze. Mógłbym ci ich dać tyle, że d
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora