This Noisy Silence
Soner nie rozumiał Muzyki deszczu. Krótkie, urywane tony, miliony, miliardy dźwięków ciszy - nie kropel, a przerw między nimi - jakby chciały coś mu powiedzieć, przekazać jakąś niesłychaną prawdę, tajemnicę czegoś, co się stało w ciemnych obłokach nad nimi, tu albo tysiąc mil dalej... O powietrznych duchach, walkach, wirach i błyskawicach, piekielnym mrozie i huraganowym wietrze - ale uczeń nie mógł ich pojąć. Zbyt wiele naraz chciało ich rozmawiać, za dużo słów, za szybko, w niepojętej mowie - hałas ciszy ogłuszał, oszałamiał, bolała odeń głowa. Student najchętniej uderzyłby metalowym kijem o kamień, byle przerwać milczący wrzask - ale nie ośmielił się przeszkadzać mistrzowi. Czuł się coraz bardziej sennie...
Soner zbudził się nagle, w ciemności. Potrząsał nim ktoś niewidoczny, chłopak odruchowo sięgnął po żelazną lagę; dopiero po chwili pojął, że to Aslan . Nauczyciel oświetlił polanę bladym płomieniem różdżki, jego oczy pałały jak w gorączce.
- Znalazłem. To tu. - bełkotał stary niezrozumiale, tuż przy twarzy młodzieńca, opluwając go drobnymi kropelkami śliny. - Ten eratyk... on jest z innego czasu i innego miejsca, tam, gdy świat był młodszy. On... on pamięta. -
Student patrzył zdumiony na staruszka, z całych sił próbując udawać, ze rozumie.
- Tylko tutaj... Z daleka od życia, z daleka od głosu... Muszę słuchać... Zrób mi jeść.- Chociaż ostatnie zadanie zawierało jakieś konkretne polecenie. Adept ruszył ku swoim pakunkom, by wydobyć stamtąd potrzebne utensylia. Zanim jednak zdążył rozpalić ogień, spostrzegł, że mag znów przywarł do głazu.
- Cholera. - student zaklął pod nosem. Gdy mistrz Słuchał, nie wolno było rozniecać płomieni, ich głos całkowicie go mylił. - A gotuj sobie sam, staruchu.- Nie zdążył rozstawić swojego namiotu, więc wczołgał się ze śpiworem do Belgina, zostawiając Asila samego.
Niczego później tak w życiu nie żałował.
***
Rano mistrz nadal słuchał, leżąc na kamieniu. Nie oderwał go nawet zapach jajecznicy na boczku, mimo zakazu smażonej przez Belgina na ognisku.
- Więcej dla nas. - czarnowłosy wzruszył ramionami - Mówiłeś, że co on tam robi? -
- Słucha. - odrzekł Soner.
- To wiem. On zawsze Słucha, przez duże "S". Tylko czego? -
- Mówił coś o Harmonii. -
- Znaczy bredził, jak zwykle. - podsumował wyższy student, wydrapując resztki z blaszanej miski. - Pies mu mordę lizał, jeszcze tylko miesiąc do końca terminu. Kazał coś zrobić? - spytał, ocierając wąsy z jajecznicy.