Tęsknota (Malarz 7)
ących czytać kryjące się wewnątrz emocje wywoływało dawno nie odczuwany dreszczyk, a przenoszenie obrazu na kartkę było dopełnieniem zupełnie kosmetycznym, porównywalnym z eleganckim i schludnym wyłożeniem na talerz przygotowanej potrawy. Przez chwilę Joanna trwała w milczeniu zgodnie z zaleceniem, a Kryspin skoncentrował się na rysowaniu – wymieniał ołówki, rozcierał je dopracowując szczegóły, zaznaczając cienie, uwidaczniając błysk oczu. Dawno nie rysował w ten sposób, ale palce przypomniały mu wszystko błyskawicznie.
- Jesteś kardiologiem? – spytał i przełożył kartkę.
- Skończyłeś? Chciałabym zobaczyć.
- Nie ufasz mi, czy nie wiesz jak wyglądasz?.
- Pokaż – nakazała niemal z gniewem i sięgnęła po szkicownik, ale nie zdobyła go. Malarz w szybkim geście wyciągnął go do tyłu oddalając na długość ramienia.
- Odpowiedz to ci pokażę. Jesteś kardiologiem?
- Właściwie jeszcze nie. Jestem w trakcie robienia specjalizacji. Jestem tu na stażu. Pokaż. – teraz podał jej blok, a ona odwróciła kartkę, spojrzała i zamilkła, przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć. Uśmiechnęła się mimo woli. Spojrzała jeszcze na pierwszy, nie dokończony rysunek. – Faktycznie umiesz rysować – zauważyła w końcu – To jednak nie świadczy o tym, że jesteś malarzem.
- A co by o tym świadczyło? – spytał wspierając się łokciem na stoliku i podpierając twarz dłonią.
- To tylko rysunki. Wiele osób ma różne artystyczne hobby, ale pracuje w całkiem innych zawodach.
- Więc jeżeli ktoś płaci mi za malowanie to jestem dla ciebie malarzem, a jeżeli nie, to nim nie jestem? To, że na twoich oczach stworzyłem twój portret i pokazałem, nie jest miarą dla uznania mojej wartości artystycznej, tylko to ile na tym zarabiam?
- Nie chodzi o to – Joanna najwyraźniej się zmieszała, a on nadal patrzył na nią w skupieniu wyczekując odpowiedzi i nie zmieniając pozycji.
- A o co chodzi? – spytał – Jakbyś mogła tak precyzyjniej, bo ja czasami mało kumaty jestem.
- No dobrze. Więc tym zarabiasz na życie. Tak?
- A jeśli czymś innym? Jeśli jestem malarzem z pasji, a zarabiam układając płytki w mieszkaniach?
- Masz na imię Kryspin. Tak? Dobrze pamiętam?. No więc płytek w mieszkaniu nie mam do wyłożenia
- To dobrze, bo chwilowo mam tyle zamówień, że musiałbym odmówić. Ten portret jest dla ciebie, a teraz muszę narysować coś dla siebie. Przecież nie po to tu jechałem moknąc po drodze i narażając się na mandat, żeby wyjść bez twojej twarzy.
- O ki. Rysuj. – oddała mu szkicownik. – Tylko pewnie płytkarz i lekarz nie bardzo do siebie pasują.
- No – potaknął i zamilkł przez chwilę skupiając się na rysowaniu – Chciałem cię tylko narysować. A tobie chodziło o coś innego? – zerknął na nią.
- Chodziło mi… Rysuj już i idę, bo naprawdę jestem zmęczona po pracy.
5 6 7 następna ostatnia→