Tęsknota (Malarz 7)
o-spacerun: yes;"> - Myślałaś, że to randka – uśmiechnął się patrząc na nią spod brwi – No to mi bardzo miło. Właściwie.
- To była raczej głośne interpretacja twoich intencji. Pomyliłam się. Wybacz. Nie szukam faceta, a tak poza tym to już daje mi się we znaki zmęczenie, więc chyba pójdę – wstała sięgając po płaszcz, a Kryspin w tym samym momencie poderwał się i pochwycił jej dłoń.
- Nie narysowałem jeszcze drugiego portretu. Ty dla siebie coś masz, a ja nie mam nic. To nieuczciwe.
- Dam ci jeszcze chwilę. Rysuj szybko i znikam. Naprawdę jestem zmęczona.
- Ciężki dzień?
- Powiedzmy, że nie najlżejszy. Chociaż po dwunastogodzinnym dyżurze trudno czuć się wypoczętym nawet jak dzień jest wyjątkowo ulgowy.
- To może umówimy się jak będziesz miała wolne. Co? Dokończę teraz szybko rysunek. Usiądź tylko i się nie ruszaj. Potem odwiozę cię do domu i umówimy się na inny termin.
- Mam własny samochód, więc nie musisz mnie odwozić.
- Szkoda. Ale umówić się możemy. Co?
- Na rysowanie kolejnego portretu?
- Na randkę – spojrzał na nią wyczekująco.
- Rysuj.
- Pokażę ci swoje obrazy. – uśmiechnął się.
- Ty rysuj, a ja się zastanowię. Nie jestem pewna, czy to ma sens.
- Zastanowisz się czy ma sens? No to podpadłem na całego. Żeby takiego towaru nie chcieć jak ja to musiałem narozrabiać. Siedź teraz grzecznie i myśl. – ustawił jej głowę, wrócił do szkicownika i znów rysował. Nie wiedział jak to się stało i kiedy jego myśli odpłynęły. Faktem natomiast było, że gdy Joanna spytała o wynik pracy, on spojrzał na swe dzieło i ujrzał na nim nie Joannę, lecz Dominikę. Zamknął natychmiast zeszyt i schował za siebie.
- To jest tylko dla mnie – zawiadomił – Ty masz swój egzemplarz i ciesz się, że nie musiałaś płacić. Za takie rzeczy to się płaci. Wiesz?
- To ile płacę mistrzu?
- Buziaka? – uśmiechnął się nadstawiając policzek.
- Aż tyle to ten obrazek nie jest wart.
- Nie jest? – zerknął i zrobił markotną minę - To kiedy będziesz miała ten wolny dzień? – nie dbał już o to, że mogłaby to odebrać jak wyproszenie. Nie miał ochoty jej zatrzymywać. Znów w jego myślach zapanował chaos i musiał go ogarnąć. To nie było normalne, aby będąc na randce z jedną kobietą rysował drugą. Umówili się na środę w kawiarni na mieście. Pożegnali się i Kryspin znów odleciał myślami do tej kobiety, która niechcący pojawiła się na jego rysunku. Znał każdy szczegół jej twarzy na pamięć, tak jak każdy centymetr jej ciała. Teraz znów bardzo mocno odżyły wspomnienia. Pojechał do domu. Próbował znaleźć sobie zajęcie. Zszedł do piwnicy. Wydobył swoje stare sztalugi, płótna, ale nie miał ani farb, ani odpowiednich pędzli. Poprzeglądał swoje dawne prace jednymi zadziwiony, że w tym wieku mógł namalować coś takiego, innymi rozbawiony, ale mimo wszystko ona wciąż stała w jego gł