Teraz
– Właź – rzuciła.
Gabi zawsze wiedziała jak przyjmować gości. Nigdy nie przykładała wagi do etykiety i za to właśnie ja najbardziej lubiłem.
– Cześć Gabi.
Dzień był bardzo gorący, a wewnątrz domu było przyjemnie chłodno i ciemno. Usiadłem na łóżku, którego jeszcze nigdy nie widziałem zaścielonego. W ogóle nie widziałem, żeby Gabi sprzątała swój pokój. Często upychała swoje rzeczy pod łóżkiem. Bardzo ją lubiłem.
– Co tam? – rzuciła, przekładając talerz z łóżka na krzesło.
– Ktoś podrywał mnie dzisiaj w bibliotece – wybałuszyła na mnie oczy.
– Całkiem poważnie.
– Kto to? Znam ją? Jak się nazywa? Ze szkoły? Z miasteczka?
Szybkość jej pytań zadawanych na minutę często mnie przytłaczała, ale po pewnym czasie odkryłem cudowny sposób na powstrzymanie jej słowotoku. Nie odzywałem się do momentu, aż Gabi stwierdziła, że abym mógł udzielić jej jakiejkolwiek informacji musi oddać mi głos. Taki rytuał pojawiał się przy każdym naszym spotkaniu. Pytania, pytania, pytania... cisza... odpowiedź.
– Żadna ona – odpowiedziałem.
– Majkowski?
– Nie.
– No nie. Chyba mi nie powiesz, że oprócz Pszczółki, mamy jeszcze jednego geja w Wilczym Lasku.
Pszczółką nazywaliśmy Tomka Majkowskiego, który oprócz specyficznego chodu i sposobu mówienia, został przyłapany na obmacywaniu się w klubie z innym facetem. Żeby nie być brutalnym, kumple w szkole nadali mu ksywę Pszczółka. Zgodził się bez oporów.
– Nie. W bibliotece podszedł dziś do mnie jakiś chłopak. Doradził mi, jaką książkę mam wypożyczyć. Niby nic dziwnego, a jednak nie daje mi to spokoju i nie mogę o nim zapomnieć.
– A jednak jest jeszcze w Wilczym Lasku ktoś, kto lubi chłopców – dodała ze złośliwym uśmiechem.
– Facet miał w sobie coś takiego, co przyciąga. Nie masz tak, że czasami idąc po ulicy zwracasz uwagę na facetów, którym dobrze z oczu patrzy albo z wyglądu wydają się być w porządku i mówisz sobie wtedy: „Z nim napiłbym się wódki”, albo „Z nim poszedłbym na piwko”?
Patrzyła na mnie jak na oszołoma, któremu przed chwilą orientacja seksualna zmieniła się o 180 stopni.