Syberia
Po chwili po schodach zeszła kolejna postać i stanęła w pokoju w niewidocznym miejscu.
- Halo, przepraszam?! Słyszałem jak ktoś schodził, ja chciałem tylko...
Zamilkł bo do drzwi podszedł drugi chłopiec, starszy miał może z 12-13 lat, ręce do łokci podwinięte i mokre, spływała z nich woda.
- Kim pan jest? Rodziców nie ma proszę pana. - Odpowiedział chłopak wycierając o koszulkę wilgotne dłonie.
- Rozumiem... A mógłbym skorzystać z łazienki, jak widzisz przewróciłem się i jestem mokry cały... - Próbował przekonać chłopca.
- Nie wiem...
- Nie masz co się bać, poparz przyjechałem z moją żoną, nie jestem groźny - Wskazywał palcem dziewczynę w samochodzie.
Chłopak spojrzał na młodszego braciszka który wyciągnął wcześniej pistolet i skierował w nieznajomego.
- No dobrze może pan wejść.- Niechętnie przystał na to.
- Dzięki - Uśmiechnął się.
- Łazienka jest na piętrze, po schodach ii... po lewo chyba - Odpowiedział nie był jednak pewien czy dobrze nazwał tą stronę, bo to mogła być prawa.
- Dobrze dzięki.
Szedł powoli po drewnianych schodach, a mały kowboj strzelał do niego naśladując odgłos wystrzału "puf, puf", i wykrzykiwał "Zabiłem cię bandyto!"
Mężczyzna nie zwracał na to uwagi, kierował się dalej, w ciemności, po omacku, nikt nie włączył światła, nie chciał też już wymagać od dzieci aby światło włączyły. "Powinni spać, a bawią się western", układał w głowie myśli.
- Po lewo tak... - Powiedział do siebie.
Zza łazienkowych drzwi dochodziło czerwone światło, ostrożnie otworzył i wszedł do środka, na suficie do żarówki została przyklejona czerwona plastikowa duża kabina od ciężarówki zabawki.
- Heh... głupie dzieci...
Rozglądał się dookoła, na kafelkach było trochę mokro, zdjął kurkę i próbował ją obejrzeć, lecz nie wiele widział w tym świetle, spróbował odczepić kabinę ciężarówki, ale sufit był zbyt wysoko, a nie chciał już kombinować numerów z wchodzeniem na coś. Otrzepał kurtkę i odłożył na bok, odkręcił wodę i mył ręce, po chwili usłyszał dziwny dźwięk. Z początku go zignorował, ale ten się powtórzył, wyraźnie brzmiało to jak pluskanie w wodzie, dochodziło jakby zza kotary obok. Odwrócił się i powoli odsłaniał kotarę, za którą skrywała się wanna.
W pierwszej chwili zaskoczenia poślizgnął się na mokrej podłodze próbując zakryć usta dłonią, oczy powiększyły mu się z przerażenia. Starał chwytać się mokrej wanny aby wstać, chciał podciągnąć się na kotarze, a w wannie coraz bardziej pluskało. Nie wiedział dokładnie co tam jest, widząc to pomyślał że to człowiek, po chwili, że to nie może być człowiek tylko na pewno jakieś zwierze, może mała sarna...
Lecz wzrok go nie mylił, w wannie była zanurzona mała długowłosa dziewczynka, ręce i nogi zostały jej przyklejone do boków wanny, dziurki w nosie też zostały zaklejone. A także usta, wszystko jakimś klejem, górna warga była zaciągnięta na dolną, na brodzie widniały zaschnięte kropelki kleju. Aby móc oddychać w policzkach miała porobione otworki prawdopodobnie gwoździem, na wzór siteczka, niektóre były już pozaklejane zakrzepłą krwią. Dziewczynka oderwała od wanny dwa przyklejone palce, oderwała lecz większość skóry pozostawała przyklejona, krwawiąc z twarzy i z prawej dłoni, dwoma odklejonymi palcami próbowała się odepchnąć czy też podeprzeć, mruczała i starała się oddychać. Wanna była prawie pełna wody, i dziewczynka już nie mogła utrzymywać głowy w górze, co chwilę jej opadała pod wodę wywołując znajomy plusk. Woda wpływała wtedy do wnętrza jej jamy ustnej przez niewielkie otworki spływała do gardła wywołując krztuszenie się małej. Mężczyzna z przerażeniem i ze strachem zwymiotował do zakrwawionej wody, i szybko wybiegł z łazienki raz jeszcze poślizgując się, wypadł na korytarz...