Świat Ojczysty: Rozdział I Część 6
— Poddaj się!
— Czemu nie pobiegłaś? — pytał się przez wykrzywione od bólu usta.
— To byłoby za łatwe! — odpowiedziała, wyginając mu coraz mocniej kończynę. Drugą dłonią blokowała mu głowę. Zbliżyła swoją twarz do jego ucha. — Poddaj się!
Duda nic już nie odpowiedział. Wziął głęboki oddech i szybkim ruchem głowy uderzył ją w twarz. Dziewczyna jęknęła tylko głośno. Widząc to wszyscy wrzasnęli. Była członkini 1PPK nie spodziewała się ataku z tej strony. Przecież blokowała mu kark i głowę, a mimo tego nie zdołała go zablokować.
Poleciała do tyłu, na plecy. Mimo zadanej rany nie zamierzała się poddać. Już wstawała, gdy plutonowy przycisnął Justynę twarzą do powierzchni.
— Poddaj się!
— Ani myślę! — krzyknęła. Z rozciętej wargi i nosa pani sierżant sączyła się krew.
— Przegrałaś!
Nie mogła się uwolnić. Miała wolne jedynie nogi. Wierciła się ile mogła, co irytowało niezwykle jej oponenta. Odwrócił ją przodem. Ona nie mogła znieść tego ciężaru. Ten facet jest za ciężki! — krzyczała w myślach czując jego kilogramy na sobie. On nic musiał robić. Wystarczy, że będzie sobie od tak leżał, a zrobi z niej naleśnik.
— Jesteś ranna! Poddaj się! — wrzeszczał z kolei Duda, widząc krew na jej policzkach, szyi i koszuli.
— Nigdy!
Walczyła dzielnie. Musiał to przyznać. Próbowała się wyrwać, ale przeszła to same szkolenie w walce wręcz, co on. Nie mogła go już niczym zaskoczyć.
— Moje… płuca… — szepnęła cicho.
— Co takiego? Nie dosłyszałem?
— Opierasz się na moich piersiach, przyciskając płuca imbecylu! Nie mogę oddychać!
— Że co?! — zaskoczony, spojrzał na jej klatkę piersiową. Płuca należące do Justyny z trudem łapały powietrze.
— Ugryź to cwaniaczku!
To, co potem poczuł plutonowy Marek Duda w skrócie można opisać, jako mocne uderzenie w krocze. To kolano Łomacz trafiło w najczulsze miejsce, jakie posiadał każdy mężczyzna.
— Kurwa…