Świat Ojczysty: Rozdział I Część 6
— Wiesz jak wołano na mnie w szkole wojskowej?
Reprezentant GROM-u kiwnął tylko przecząco swoją dużą, kwadratową szczęką.
— A niby skąd mam to wiedzieć?
Dziewczyna już zaczęła czuć rosnące w niej podekscytowanie. Zaraz będzie miała szansę udowodnić tym niedowiarkom, że nadaje się do tej roboty jak mało, kto!
— Powiem ci. Lodołamacz!
— Też mi…
Duda ledwo zaczął zdanie, ale zaraz przerwał widząc zryw wykonany przez dziewczynę. Łomacz błyskawicznie wystartowała ku niemu, za cel obierając sobie najwyraźniej jego tors. Nie zbyt mądrze — pomyślał przygotowując się, żeby ją zatrzymać. Już szykował się, chcąc ją gorąco przywitać swoimi ramionami, kiedy dziewczyna wyprowadziła atak z jego prawej strony. Plutonowy nie dał się jednak zaskoczyć, będąc przygotowanym na taki manewr. Obrócił się w jej kierunku, kiedy okazało się, że sierżant jedynie markowała. Minęła wyciągniętą prawą dłoń i ocierając się o niego odkręciła się, mijając go po lewej, opuszczonej stronie. Justynie udało się zwieść przeciwnika. Widziała już wyraźnie czarną linię. Miała ją prawie na wyciągnięciu ręki. Jednak silne szarpnięcie z tyłu odrzuciło ją. To lewa ręka Dudy sprawiła, że nie udało się jej osiągnąć celu. Znowu miała go przed sobą. Wszystko trzeba było zaczynać od początku.
— Nie jesteś taki wolny, jak myślałam.
— A ty z kolei jesteś szybsza niż się spodziewałem.
Walczyła z godnym siebie przeciwnikiem. Postanowiła jednak iść na całość. Żadnych więcej głupich gier.
— W takim razie, co powiesz na to!
Po raz kolejny wystartowała ku niemu. Ich zmaganiom towarzyszyły głośne krzyki i gwizdy. Sprawiły one, że Justyna jeszcze mocniej zapragnęła zwyciężyć. Tuż przed swoją ofiarą zamiast biec dalej, tak jak poprzednio, skoczyła w górę atakując wyprostowaną nogą z półobrotu. Duda ze spokojem sparował cios ograniczając się na razie jedynie do defensywy. Odpierał każde uderzenie zadawane przez dziewczynę.
— Czemu nie atakujesz?! — wykrzyknęła podczas wyprowadzania następnego ciosu.
— To wszystko, na co cię stać? — zakpił z niej wyraźnie polski komandos.
— Nie lekceważ mnie! Dopiero zaczęłam!
I ku potwierdzeniu tych słów sierżant błyskawicznie schyliła się i zaatakowała go z obrotu. Tyle, że z ziemi. Ciężki jak kamień Duda nie zdążył poderwać obu nóg. Czyste, silne uderzenie nie spotkało oporu, trafiając idealnie w wymierzony cel. Mężczyzna poczuł silny ból w kolanie i stracił równowagę. Tego się nie spodziewał. Czyżby była ona dla niego za szybka?
Myśliwy w postaci Łomacz zwietrzyło swoją szansę. Młoda dziewczyna posłała wroga na łopatki, odsłaniając tym samym wolną drogę ku zwycięstwu. Jednak zawsze, kiedy łowcy udaje się zranić ofiarę, nigdy nie rezygnuje on już z upolowanej zwierzyny. Tak też zachowała się pani sierżant. Widząc, że ma szansę dobić przeciwnika rzuciła się na niego niczym szakal. Złapała plutonowego za rękę, wyginając ją ku sobie. Łokciem dźgnęła Dudę w bok. Jego reakcja pozwoliła jej przewrócić plutonowego na brzuch, twarzą do podłogi.