Róże w czerni cz-1

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Jakiś problem? - spytał pełnym cynizmu głosem.

- Cham! - odpowiedziała krótko i odeszła z dumnie podniesioną głową.

Patrzył za nią, dopóki nie zniknęła z zasięgu jego wzroku.

- Dziwka! - krzykną i splunął na ziemię. Opróżnił kieliszek i odwrócił się w stronę barmana. - Jeszcze raz to samo! – wrzasnął nie ukrywając wściekłości. Nabrał w płuca powietrza, po chwili głośno odsapnął. - Czy któryś z was, zna tę dziwkę? – spytał.

- Przestań, Artur! Jesteś nieźle wstawiony. Dlaczego się czepiasz tej biednej istoty? Chcę żebyś wiedział, to dziewczę nie jest dziwką. To inteligentna i porządna dziewczyna - rzekł barman, stawiając przed nim ponownie napełniony kieliszek.

- Nie ma porządnych dziewczyn, wszystkie to zwykłe dziwki i zdania nie zmienię – burknął młody mężczyzna.

- Dobrze już dobrze, nie wściekaj się – próbował go uspokoić człowiek za barem.

- To ja jestem chamem? Tak mam to rozumieć? - spytał nie dając za wygraną.

- Może i nie jesteś, ale czy sądzisz, że twoje dzisiejsze zachowanie było na miejscu? – spytał stojący w pobliżu wysoki dryblas z ochrony.

W młodym człowieku wszystko się zagotowało, tak był wzburzony. Rozejrzał się po zgromadzonych przy barze, ale napotkał tylko ich drwiące uśmieszki.

- Trafił swój na swego – mruknął ktoś i dość głośno zachichotał.

Artur udał, że nie słyszy. Zmarszczył gniewnie czoło, sięgnął do kieszeni po portfel, pospiesznie wyjął z niego stuzłotowy banknot i rzucił barmanowi.

- Sram, na tą dyskotekę i wszystkich tu obecnych! I jeszcze jedno wam powiem – pogroził palcem. - Nie spocznę, dopóki nie zniszczę tej dziwki! Daję słowo, ona mnie popamięta, nawet na bardzo długo mnie popamięta – rzekł przez zaciśnięte zęby. Nie czekając wydania reszty, wybiegł z baru niczym tajfun, wsiadł do swojego samochodu, odjechał z piskiem opon i tyle go widziano.

Jak już wiadomo, Artur był przystojnym, niebieskookim mężczyzną. Pomimo że uchodził za inteligentnego człowieka, nie wystawił sobie dobrego świadectwa swoim zachowaniem. Ale jemu to było obojętne. Wiedział, że jego mocnym atutem jest wygląd i śmiało można powiedzieć, że był wręcz zakochany w sobie. Trzeba jeszcze dodać, że przyzwolenia na ten stan rzeczy dawały mu kobiety. Rzadko, która nie próbowała go poderwać wzrokiem, gestem, czy słodkim uśmiechem. On jednak nie zwracał uwagi na te babskie umizgi, wierny zasadzie, że to on jest zdobywcą. Kobiety pociągała jego postura i podobieństwo do jakiegoś amanta filmowego, bo nie znały jego prawdziwego wnętrza. Jeśli zaś chodzi o Artura, o każdej miał swoje własne zdanie, którego nie ukrywał. Z całą pewnością twierdził, że każda z poznanych dotąd kobiet, to zwykła dziwka, która gotowa się sprzedać za małowartościowy banknot. W gronie znajomych uchodził za człowieka wykształconego, zresztą sam powtarzał, że ma wyższe wykształcenie, ale nigdy nie mówił, na jakiej uczelni studiował i kiedy ją ukończył. Żaden z jego przyjaciół nie potrafił powiedzieć skąd i kiedy się nagle pojawił. Znali go z tego, że jeździł, szybkimi samochodami, które często zmieniał na coraz lepsze i oczywiście droższe. Nikogo jednak nie interesowało, skąd ma na to pieniądze i gdzie pracuje. Artur się nie chwalił, koledzy uważali, że to jego prywatna sprawa. Prawdę mówiąc, każdy wolał go mieć za przyjaciela, niż za wroga. Cenili go za jego odwagę i elokwencję. Twierdzili, że Artur ze swoją wymową, nadawałby się na wielkiego dyplomatę, może nawet na prezydenta, nie wspominając o adwokacie. Jedyną osobą, z którą się pokazywał była śliczna, dwudziestoczteroletnia Aneta. Dziewczyna miała włosy jasny blond opadające na ramiona, szeroki uśmiech Pameli Anderson, i jak na swoją szczupłą figurę dość duży biust, oraz niespotykane zielone oczy. Była niewiele niższa od Artura, nieraz zdawało się, że są nawet równego wzrostu. Pomimo że miała sto siedemdziesiąt sześć centymetrów wysokości, jednak nigdy nie zakładała na płaskim obcasie obuwia. Chodziła pewna siebie, wyprostowana jak świeca, a wysokie szpilki jeszcze bardziej podkreślały jej długie, zgrabne nogi. Żaden mężczyzna nie przeszedł obok niej obojętny, by nie zatrzymać oczu na jej pięknej twarzy i zgrabnej sylwetce: umiała pobudzić męski zachwyt. Aneta z Arturem tworzyli piękną parę, ale tylko zewnętrznie. Ludzie, wśród których się obracali, wiedzieli, że pomiędzy nimi nie ma prawdziwego uczucia, a nawet odrobiny szacunku. Artur lekceważył ją na każdym kroku nazywając,, piękna, a głupia’’ i podkreślał, że poza urodą nie ma żadnej cechy prawdziwej kobiety. Odzywał się do niej aroganckim tonem i obrzucał kpiącym spojrzeniem. Ale to była jej wina, bo bez skrępowania przyznawała, że nie interesuje ją literatura, a jej jedyną książką, którą w swoim życiu przeczytała, była szkolna lektura, pt.,, Antek ’’. Dziewczyna nie mogła wręcz pojąć, dlaczego jej partner czyta trylogie Sienkiewicza, zamiast obejrzeć film na kasecie video. Śmiało można powiedzieć, że dzieliła ich różnica wykształcenia, jednak młoda dama zupełnie się tym nie przejmowała i nic nie robiła w tym kierunku, by nadrobić braki. Sprawiała raczej wrażenie słodkiej idiotki i zachowywała się, jakby miała wszystko głęboko w nosie. Po prostu dla niej liczyła się tylko uroda i pieniądze. A wykształcenie? A po co? Przecież ona nie chce być żadnym profesorem. Niech się uczy ten, kto chce. Jej nauka nie jest potrzebna; to słowa, które ciągle powtarzała. Gdy Artur jej zbyt mocno dokuczył, próbowała od niego odejść. Tylko nie było to łatwe, gdyż zawsze ją znalazł i zmuszał do trwania u jego boku. Twierdził, że jeśli zechce z nią zerwać, zrobi to bez oporów, jej jednak pierwszej, na to nie pozwalał. Gdy pytała, dlaczego uzurpował sobie takie prawo? Odpowiadał, że czuje się za nią odpowiedzialny, inaczej będzie nikim i bez jego pomocy skończy na ulicy. Artur należał do ludzi wyrachowanych. Nigdy niczego nie robił bez wcześniej wytyczonego celu, zawsze wiedział, co robi i do czego zmierza. Nie należał do osób, które rzucają na prawo i lewo pieniędzmi. Nie stronił od alkoholu, ale również go nie nadużywał, zawsze panował nad sytuacją i nie pozwalał się nikomu wykorzystywać. Nigdy nie był na tyle pijany, by nie wiedział, co mówi i co do niego mówią. Natomiast, gdy chciał coś wyciągnąć od kolegów, nie żałował im alkoholu. Od nikogo nie pożyczał najmniejszej kwoty pieniędzy i niechętnie pożyczał innym. Zdarzało się, że Aneta pożyczyła od niego symboliczną kwotę, musiała ją zwrócić, co do grosza oraz w ustalonym wcześniej terminie. Artur nie był, więc człowiekiem lubianym, był raczej tajemniczym i trudnym do rozgryzienia. Chodził własnymi ścieżkami i mówił tylko to, co chciał powiedzieć. Wszystkim było wiadomo, że Artur miał tylko jednego przyjaciela, na którym mógł zawsze polegać. Był nim niejaki Łazarz. Nikt nie wiedział czy Łazarz to imię, czy nazwisko, tego tajemniczego kogoś. Nie wiadomo było, w jakim jest wieku oraz gdzie mieszka. Jednym słowem, to była słodka tajemnica Artura, której strzegł jak oka w głowie. Gdy miał problemy, bez zastanowienia wsiadał do samochodu i pędził do Łazarza. Kiedy wracał opowiadał kolegom, że Łazarz działa na niego jak kojący balsam na ranę i bez jego przyjaźni nie wyobraża sobie życia. Gdy pytali go, czy Łazarz jest żonaty? Odpowiadał śmiejąc się serdecznie. I tak... I nie... Sam nie wiedział, jak to określić. Ale jedno mógł im powiedzieć, że drugiego takiego Łazarza, nikt nie znajdzie na całej kuli ziemskiej. Artur był tak zauroczony Łazarzem, że żadnej decyzji nie podejmował sam. Wszystkie sprawy były wspólnie przemyślane i nie było mowy, by cokolwiek uszło ich wspólnej uwadze. Tak było do czasu. Gdyby Artur zwrócił się do Łazarza w sprawie, która będzie miała dla niego tak przykre następstwa, inaczej potoczyłoby się jego życie. Kto to wie? Może właśnie w tej chwili, byłby szczęśliwym ojcem oraz mężem u boku ukochanej kobiety? Natomiast jedno jest pewne, nie ciążyłoby na nim piętno popełnionego czynu. Artur nieraz się zastanawiał, dlaczego nie potrafi kochać. Ale tak naprawdę, nie wyniósł tej miłości i ciepła z domu rodzinnego. Gdy był malutki, jego matka popełniła samobójstwo. Ojciec z nowo poznaną kobietą wyruszył w świat i ślad po nim zaginął. Najpierw wychowywała go babcia od strony ojca, jednak schorowana kobieta nie bardzo radziła sobie z nadpobudliwym dzieckiem, którego na chwilę nie można było spuścić z oczu. Gdy doszła do wniosku, że jej stan zdrowia pogarsza się z dnia na dzień, a jej jedyny syn nie daje znaku życia. Napisała rozpaczliwy list do przyrodniej siostry swojej zmarłej synowej, prosząc, wręcz błagając, by zajęła się Arturem.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59