Rosalie Moore 2.

Autor: mary666
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

   - Jacob, powinieneś się przespać.. – usłyszał głos Jenny. Opuścił wzrok na podłogę. Nie spał od ponad 40 godzin. Jego serce pragnęło jednak trwać przy ukochanej.

   - Nie mogę, Jen. Może się obudzi.. chcę.. chcę być wtedy tutaj.

   - Lekarz powiedział, że nie nastąpi to zbyt szybko. Proszę Jacob, pójdź do domu. Zdrzemnij się i wróć – przekonywała dziewczyna. Mężczyzna pochylił się nad leżącą Rosalie i pocałował jej nieruchome usta. Posłał Jenny lekki uśmiech i wyszedł na korytarz. Minął zatroskanych rodziców swojej ukochanej, którzy tylko spojrzeli na niego współczująco.

 

 

   - Milczeli z twarzami wtulonymi w siebie i skąpanymi we łzach. W końcu, jak mi się zdaje, zapłakali oboje; a więc Heathcliff potrafił płakać z wielkiego wzruszenia. – zakończyła Jenny i zaznaczając stronę delikatnym zagięciem, odłożyła książkę. Poprawiła siostrze poduszkę pod głową i nakryła  jej wątłe ciało kocem. Zdmuchnęła zapachowe świeczki, które Rosalie tak bardzo uwielbiała i po cichu otworzyła drzwi na korytarz.

   - Mamo, muszę już wracać – zwróciła się do starszej kobiety – Za 40 minut powinien wrócić Jacob. Zostawię wam klucze tam gdzie zwykle.

   - Uważaj na siebie po drodze – zdążyła jeszcze usłyszeć, zanim w pośpiechu owinęła apaszkę wokół szyi i ruszyła korytarzem w kierunku wyjścia. Idąc, przypadkowo uderzyła ramieniem w przechodzącego mężczyznę i upuściła torebkę.

   - Przepraszam, nie zauważyłem cię.

   - Michael? Co ty tutaj robisz?

Chłopak zsunął ciemne okulary. Czekoladowe oczy patrzyły na nią spod zielonej czapki z daszkiem z powagą i zmartwieniem.

   - Wiem, że nie powinienem przychodzić, ale po twoim telefonie nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Muszę ją zobaczyć, choćby przez kilka sekund.

Jenny westchnęła.

   - Leży w czternastce. Teraz są u niej rodzice. Za pół godziny przyjdzie Jacob.. – powiedziała i łamiącym się głosem dodała – Michael, tylko proszę, nie zrób głupstwa. Jest wystarczająco ciężko, nie mieszaj więcej w jej głowie.

 

 

Stał przed jednym z wielkich okien na długim korytarzu. Palcami rozsunął zasłonięte żaluzje i ujrzał szpitalne łóżko. Leżała na nim drobna dziewczyna. Miała zamknięte oczy, bladą twarz i podłączoną kroplówkę. Smutek ścisnął mu serce. Nie mógł tak bezczynnie patrzeć. Nie potrafił. Zapukał do drzwi. Po cichym ‘proszę’ otworzył je i niepewnym krokiem wszedł do środka. Zdjął z głowy czapkę, a później okulary.

   - Dzień dobry – wyszeptał nieśmiało.

   - Chcesz zostać z nią sam? – zapytała kobieta, mama Rose. Zaskoczony, pokiwał głową. – Nie na długo, Michael.  Zaraz przyjdzie Jacob. Nie chcemy, żeby cię tutaj widział.

   - Rozumiem panią – odpowiedział i z wdzięcznością ucałował dłoń kobiety, a następnie z szacunkiem uścisną rękę pana Moore, który uważnie patrzył mu w oczy. Kiedy wyszli, chłopak natychmiast klęknął przy łóżku śpiącej dziewczyny. Ujął jej dłonie i wtulił w nie twarz. Serce biło mu jak szalone. Z emocji. Ze strachu i rozpaczy.

   - Rosalie, moja piękna Rosalie.. – minuty mijały na gorączkowym powtarzaniu jej imienia. Na końcu, gdy wstał i pochylił się nad twarzą Ukochanej, ujrzał łzę czającą się w kąciku jej prawego oka. Widok ten sprawił, że zabrakło mu słów. W głowie huczało mu tylko jedno jedyne wyznanie.

   - Kocham cię.. moja piękna Rosalie.

Łza skryta pod długimi ciemnymi rzęsami spłynęła po dziewczęcym policzku.

 

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
mary666
Użytkownik - mary666

O sobie samym: Mary. Oczy są zwierciadłem duszy - unikam więc spojrzeń, by nikt nie dowiedział się kim jestem.
Ostatnio widziany: 2012-05-30 11:47:07