Rosalie Moore 2.

Autor: mary666
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

this love

 

Pastelowo niebieska sukienka podkreślała kolor jej oczu oraz lekko odsłaniała zgrabne nogi. Smukłą szyję zdobił srebrny łańcuszek, a włosy miała rozpuszczone – tak jak lubił. Wsunęła stopy w beżowe szpilki i po raz ostatni spojrzała w lustro.

   - Wyglądamy całkiem dobrze – powiedziała, kładąc dłonie na brzuchu.

 

Z daleka zauważyła męską postać. Tak doskonale znana jej sylwetka chłopaka znajdowała się niecałe 200 metrów przed nią. Westchnęła zdenerwowana. Spanikowała jeszcze bardziej, gdy mężczyzna wstał z drewnianej ławki i zaczął iść w przeciwnym kierunku. Przyspieszyła kroku. Nie mogła pozwolić na przepuszczenie okazji. Musiała z nim porozmawiać.

   - Michael, zaczekaj! – zawołała – Michael!

 

Dobrze. Zatrzymujesz się i odwracasz. Widzisz mnie maszerującą w Twoją stronę. Uśmiechasz się, robię to samo . Jestem onieśmielona. Tobą. Twoim wzrokiem. Twoją postawą.  Twoją urodą. Kiedy jestem już blisko, zupełnie niekontrolowanie wyciągam do Ciebie ręce. Przytulasz mnie, dokładnie czuję Twoje ciało. Och. Tak bardzo mi tego brakowało.  Patrzymy sobie w oczy. Odzywasz się pierwszy, a Twoje słowa mnie osłabiają.

   - Jesteś przepiękna, Rosalie.

Milczę. Spuszczam wzrok. Ujmujesz moją twarz w dłonie.

   - Moja Rosalie.

 

this love is a strange love

 

 

 

18. O tym, jak pękło jacobowe serce.

Czasami zdarza się tak, że najważniejsza rzecz traci swoją wartość. Uczucie wygasa. Osoba przestaje być tą najważniejszą. Wbrew pozorom dzieje się to niezwykle szybko. Po wielu staraniach odczuwamy zwyczajne zmęczenie. Czując zaangażowanie tylko z jednej strony, rezygnujemy. Pojawia się tęsknota, ale i ona szybko znika. W jej miejsce wkrada się gniew. Zduszone uczucia kotłują się w sercu, są gorące, ale tak bardzo stłumione, że bolą. Złość zagłusza ten ból. Dochodzą wątpliwości i spada poczucie własnej wartości.

Moje za chwilę sięgnie dna.

 

Przypatrywała się swojemu odbiciu w dużym, otoczonym mosiężną ramą lustrze, które obejmowało jej postać do pasa.  Podniosła czerwoną szminkę i dokładnie umalowała blade, anemiczne usta. Następnie przeczesała palcami blond włosy, pochylając przy tym lekko głowę . Była zmęczona. Zmęczona i obolała. Nie spała tej nocy – zbyt mocno się denerwowała.

 

   - Jacob, kochanie, wstań już. Musimy jechać.

   - Gdzie? – zapytał przecierając dłonią zaspane oczy – Jest wpół do siódmej.

   - Już pora. Nasze dziecko pragnie przyjść na świat – odpowiedziała z rozmarzonym uśmiechem.

   - Co?  Teraz?

   - Od 3 godzin mam skurcze. Teraz powtarzają się mniej więcej co 30 minut.

   - O mój boże – wyszeptał chłopak i zerwał się z łóżka. W biegu założył przewieszone na fotelu koszulkę i spodnie. Chwycił rzeczy Rosalie i dziecka, poczym ruszył do kuchni. Rosalie podążała za nim.

   - Zjedź coś, Jacob. Szpital jest niedaleko. Dzwoniłam już do mamy, zdążymy.

   - Rose, gdzie są te cholernie kluczyki od samochodu – jęknął przeszukując kieszenie i rozglądając się po pomieszczeniu.

   - Pewnie w twojej bluzie – mruknęła.

Wyszli.

 

***

 

   - Jacob! Gdzie ona jest? – usłyszał kobiecy głos.

   - Na sali. Zrobili jej badania, będzie rodzić naturalnie.

   - Czyli wszystko dobrze? – wtrąciła Jenny, stojąca tuż obok rodziców.

   - Oczywiście – powiedziała jej matka.

 

Siedzieli w poczekalni. Na widok doktora wszyscy wstali. Jacob wstrzymał oddech.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
mary666
Użytkownik - mary666

O sobie samym: Mary. Oczy są zwierciadłem duszy - unikam więc spojrzeń, by nikt nie dowiedział się kim jestem.
Ostatnio widziany: 2012-05-30 11:47:07