Rosalie Moore 1.
- Rose, powinnaś spróbować tego – dziewczyna spojrzała na swoją siostrę, która wskazywała palcem na któreś z dań. W odpowiedzi uśmiechnęła się lekko i starając się nie napotkać spojrzenia Michaela, który zajmował miejsce pomiędzy nią, a Jenny, ponownie spuściła wzrok.
W pewnym momencie poczuła jak Michael chwyta jej dłoń pod śnieżnobiałym obrusem. Początkowo chciała wyrwać ją z uścisku, jednak widząc jego proszące spojrzenie, nie zrobiła tego.
- Kochanie.. – usłyszała jego szept – Porozmawiamy na zewnątrz?
Michael obserwował jak Rosalie opuszcza salon. Odczekał moment i uczynił to samo. Wyszedł do ogrodu. Rozświetlał go słoneczny blask. Zielone liście drzew szumiały od delikatnego wiatru. Rosalie stała przy niewielkim wodnym oczku, odwrócona plecami. Wyglądała przepięknie w pastelowej sukience. Michael podszedł do niej i objął w pasie, opierając brodę na jej ramieniu. Nie przestraszył jej, przecież wiedziała, że nadejdzie.
- Rosalie, mój Aniołku…
Dziewczyna przymknęła powieki rozkoszując się ciepłem i zapachem jego ciała. Odwróciła się i wtuliła twarz w Michaelową koszulę i przez chwilę trwali tak w zupełnym milczeniu. Rosalie uniosła głowę, by na moment zatopić się w głębi ciemnych oczu.
- Kocham cię – powiedział Michael bardzo poważnie. Przez kilka sekund miał nadzieję, że on również usłyszy te ważne, tak mocno upragnione słowa. Rosalie jednak milczała. Chłopak uśmiechnął się patrząc na jej słodką, dziewczęcą buzię. Następnie ucałował czubek jej nosa, oba policzki i usta.
- Zabierzesz mnie stąd, Michael?
- Zabiorę cię dokąd zechcesz.
10. Zdefiniuj miłość.
Porcelanowa skóra policzka przylegała do jego nagiej piersi. Rosalie wsłuchana w ciche bicie serca i otoczona silnymi ramionami czuła się bardzo bezpiecznie. Pośród nocnej ciszy słychać było tylko ich oddechy.
- Kocham cię, Michael – słowa, wypowiedziane delikatnym szeptem przez niebieskooką dziewczynę, były niczym zbawienny powiew wiatru. Wypowiedziany po raz pierwszy przyniosły ulgę. Wydawały się tak bardzo naturalne i niezwykłe zarazem. Niosły ze sobą magiczną moc, która wstąpiła serce Michaela, napawając je radością. Milczał jednak, subtelnie gładząc złote włosy dziewczyny. Wiedział jak bardzo jest delikatna i nie chciał mówić nic, co mogłoby ją onieśmielić. Uśmiechnął się jedynie, na swój wyjątkowy sposób i zamknął oczy.
Rosalie czule ucałowała miejsce, w którym znajdowało się Michaelowe serce i wyswobodziła się z objęć. Usiadła na skraju łóżka, twarzą do dużego okna. Widok był cudowny. Wschodzące słońce lśniło delikatnie na tle czerwonego nieba. Zwróciła wzrok w stronę Michaela. Oczarowana ciemnymi oczyma, przypatrywała się jego anielskiej twarzy. Uśmiechnęła się najczulej jak tylko potrafiła i wraz z jego spojrzeniem rozpoczęła spacer po niebiosach, ponieważ oczy młodzieńca odzwierciedlały jego pełne miłości serce.
- Zdefiniuj miłość.
- Ja i Ty. Na zawsze.
****
Jacob wyszedł z domu głośno trzaskając drzwiami. Rosalie stała przy oknie bez ruchu. Z zapłakanymi oczami, błądzącymi za coraz bardziej oddalającą się postacią chłopaka. Obserwowała jak odchodzi, po drodze zapala papierosa, później kolejnego. Aż w końcu znika za zakrętem.
Za nimi poważna rozmowa.
Była złość.
Były łzy - wspólne łzy.
„Pora dorosnąć, Rosalie. Musisz nauczyć się wybierać.” - od momentu, w którym usłyszała owe słowa od Jacoba, uzmysłowiła sobie swoją bezsilność. Nie ma nic bardziej przygnębiającego niż bezradność wobec spraw, na których najmocniej nam zależy. To jedno z najgorszych uczuć, którego może doświadczyć człowiek.