Restaurator 6
Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
o faceci piją? Na ogół z powodu kobiet. To najczęściej. A pan jesteś solidny to na pewno baba a nie z powodu głupoty. Co dziś bierzemy? Świeża zielenina, zostawiłem dla pana kolendrę i bazylię, zresztą tylko dla pana sprowadzam. Wszystko krajowe. Poza pomidorkami koktajlowymi, te są z Hiszpanii słodziutkie od tego ich mocnego słońca. Ale nasze powiem panu nie gorsze, pachną jak cholera. Powąchaj pan! - zbliżył owoc do mego nosa a ja nachyliłem się posłusznie i wciągnąłem głęboko powietrze zmieszane z orzeźwiającym zapachem gałązek zerwanych z krzaka kiedy rozgrzewało je gorące sierpniowe słońce. Nie mogłem się powstrzymać aby nie unieść bukietu zielonej pietruszki i kolendry aby ukryć twarz w świeżych liściach i zaciągnąć się zapachem ogródka po deszczu.
- Patrz pan na marchew! Jaka soczysta!
Chwycił korzeń w swe ogromne dłonie i złamał na pół. Do uszu dobiegło mnie głośne chrupnięcie a w powietrze wystrzeliły drobiny soku kilka kropel spadło mi na policzek. A jednak życie jest cudowne.
- A chce pan grzybów suszonych? Mam borowiki. Sam z żoną zbierałem!
- Jasne dawaj pan.
- Jak moja żona zrobi z nich zupę to cudowny zapach niesie się po całej chałupie – mówiąc wykonał rękoma i gest twarzą jakby rzeczywiście siedział w domu przed kuchennym stołem i zaciągał się zapachem z podanego przez skromną kobietę talerza gorącej zupy. Wzruszyłem się patrząc jak przenosi się duchem do swego domu i kobiety.
- Kocha pan żonę?
- Pewnie! Jak mam jej nie kochać! Robi najlepszą grzybową na świecie i dobra z niej kobieta.
Uśmiechnąłem się tylko. Jak bardzo ja zazdrościłem tym prostym ludziom. Niczego sobie w życiu nie komplikowali. Pracowali aby wykarmić dzieci, odpoczywali z rodziną czerpiąc z tego przyjemność, żyli skromnie ciesząc się niedzielnym popołudniem spędzonym w parku zaraz po kościele. Chłopi i robotnicy. Tacy prości a wydawali mi się najlepszymi z ludzi. Inteligenci, artyści, wyższe sfery oni nie chcą wierzyć. Oni chcą wiedzieć. A przecież nie da się wszystkiego wiedzieć. Tacy ludzie są wiecznie nieszczęśliwi. Nie potrafią kochać bezgranicznie.
A czy ja kochałem kiedykolwiek żonę tak jak ten niski, otyły sympatyczny sprzedawca warzyw? Czy miałem powód aby ją kochać! To było tak dawno a jednak pamiętam.
Miałem dwadzieścia jeden lat. Nieśmiały prawiczek z większą ilością kompleksów niż widzieli w nim rówieśnicy. Wychowany na książkach i telewizji nie znający prawdziwego życia bo skrywany przez rodziców przed problemami jako jedyny żyjący syn. Zamknięty w ścianach swego pokoju i umysłu marzącego o wolności od strachu i wyrzutów sumienia.
Na wakacjach dziewczyna wciska ci się do twego śpiwora a ty zastanawiasz się dlaczego do ciebie przyszła? Rozmawialiście zaledwie kilka godzin i kiedy wcześniej niezdarnie próbowałeś przeżyć swój pierwszy raz w jej namiocie, ona odmawia. Tłumacząc, że nie chce abyś zrobił jej to czego nie potrafiła odmówić swej pierwszej miłości. Rozumiem, mam czas i cierpliwość. Poczekam. Sama musiała do mnie przyjść i przyszła, już następnego wieczora. Ale czego naprawdę chciała? Człowiek dowiaduje się prawdy kilkanaście lat później i przeżywa szok. Jej motyw i tak nie był tak szokujący jak mój. Nie miałem żadnego motywu. Mnie już na niczym nie zależało. Wszystko było bez smaku. Było mi wszystko jedno czy spędzę życie sam czy z kobietą pełną ambicji, silną na tyle aby pchać do przodu siebie i mnie. Widocznie nie znałem moich możliwości. Owszem byłem cichy jak kamień. Bardzo duży kamień bo nie dało się mnie ruszyć z miejsca dopóki nie usłyszałem magicznego słowa: Tato.
Ukrywamy prawdę albo nie zdajemy sobie z istoty jej znaczenia. Życie byłoby takie proste gdybyśmy wiedzieli czego chcemy.
Wyobrażam sobie świat w którym wchodzę do pierwszego lepszego baru i proszę o piwo. Siedzę samotnie prz