Restaurator 6
? Dlaczego siedzisz sama? Niech zgadnę. Bo jesteś złośliwa i traktujesz wszystkich z góry? Oceniasz każdego faceta po jednym spojrzeniu bez jego mowy obronnej?
- Nie. Bo jestem samotną matką. Nie cierpię facetów takich jak ty. Cisną się do mojego stolika uśmiechnięci jakby cały świat należał do nich i pewni siebie stawiają najtańszego drinka a później domagają się czegoś w zamian o wartości przekraczającej wszystkie alkohole w tym barze.
- Ale... ja tak nie robię – poczułem się jak zaszczuty pies przez bandę skinheadów.
- A co? Może mi powiesz, że zostaniesz ojcem mego dziecka? Nadajesz się w ogóle?
- Nie. Byłbym złym ojcem. Nie gram w piłkę. Nie potrafię położyć kafelek w łazience. Nie potrafię krzyczeć po młodszych. Niczego pożytecznego bym go nie nauczył. Rozpieściłbym go pozwalając do późna oglądać telewizję. Dla chłopaka byłbym fatalnym ojcem.
- Ale czy kochałbyś go? - przez jedną chwilę dojrzałem w oczach tej dziewczyny nadzieję.
- Dlaczego nie? Przecież to twoje dziecko a ciebie już kocham. Poczułem ciepło tylko jak cię zobaczyłem. Ty nie tylko powinnaś mnie kochać. Ty mnie potrzebujesz! - milczała przez chwilę trawiąc moje słowa jakby się wahała, po chwili znów w jej oczach zaległa złośliwa podejrzliwość.
- No jasne! Poczułeś ciepło! Chyba w gaciach!
- Nie... w sercu. Dlaczego mi nie wierzysz? Co ja ci uczyniłem? Co ci się stało zanim się tu zjawiłaś? Kim u diabła jesteś aby mnie tak poniżać?
- Nie wierzę ci bo mnie tu nie ma. - odpowiedziała spokojnie i apatycznie jak syntetyczny głos komputera - To twój wymyślony świat gdzie mówi się tylko prawdę. Nigdy bym się tu nie znalazła bo to kim jestem jest skutkiem kłamstwa.
I znika z mego świata. Ja też bo to kim jestem jest również następstwem kłamstwa jakie popełnił mój ojciec. Zaklęty krąg. Da się go przerwać?
Siedzę z powrotem w samochodzie i wracam do Marcina. Po drodze omal nie spowodowałem wypadku. Powinienem myśleć o tym co robię bo marzenia mogą mnie kosztować życie kiedy wjeżdżam na skrzyżowanie na czerwonym świetle. A później policja by się dziwiła. Doświadczony kierowca, trzeźwy, dobre warunki i widoczność na drodze, stan samochodu dopuszczalny. Co się stało? Żaden glina nie napisałby w raporcie o powodzie wypadku: bujanie w obłokach. Śmieszne wytłumaczenie. Najlepiej brzmi: brak koncentracji.