Psychożona
rażenie bardzo sympatycznej osoby. Lubiła pomagać ludziom, lubiła swoją pracę, widać to było po jej sposobie prowadzenia rozmowy i sprawdzania wszystkiego wokoło. Kiedy upewniała się, czy wstałem weszła do sali niemal na paluszkach. - Kto… - nie byłem w stanie mówić, głos wiązł mi w gardle. - Rodzina, matka i brat. Czy przyjmie ich pan? – skinąłem jedynie głową w ramach odpowiedzi, nie chciałem się wysilać na daremno. Pielęgniarka wyszła, a za chwilę weszła do sali matka i brat. Teraz widziałem dokładnie, że to ona i nie wydawało mi się wcześniej, że wydaje się starsza. Na twarzy pomiędzy zmarszczkami pojawił jej się uśmiech, z oczu płynęły łzy, włosy miała upięte niedbale w kok. Wyglądała dziwnie, ta kobiet, która zawsze dbała o siebie, czasami nawet do przesady, wyglądała teraz jak przeciętna babcia z kółka gospodyń. Za nią szedł Robert, mój brat, to on wbiegł za lekarzem jak otworzyłem oczy. Też się bardzo zmienił, wyłysiał prawie całkiem, podczas naszego ostatniego spotkania miał jedynie lekkie zakola, przytył, pod koszulką zarysowywał mu się już lekki brzuszek. Nie odzywałem się, matka też milczała, usiadła przy łóżku i patrzyła jedynie na mnie, a oczy płynęły jej z oczu. - Już myśleliśmy, że się nie obudzisz – Robek powiedział tylko tyle i również się rozpłakał. Przez resztę wizyty jedynie płakaliśmy i patrzyliśmy na siebie, oni na mnie z miłością, ja na nich ze zdziwieniem i lekkim przerażeniem. Odwiedzali mnie co dziennie prze tydzień, nie rozmawialiśmy za dużo, matka głównie wypytywała mnie jak się czuję i co mi przynieść. Robek opowiadał o swojej firmie, która radzi sobie coraz lepiej. Jednego dnia, kiedy czułem się już dobrze i mogłem mówić odwiedził mnie sam brat. - A gdzie mama? – zdziwiła mnie jej nieobecność. - Poszła do kościoła. Trochę jej zejdzie, bo później idzie na cmentarz. Chciała mnie zabrać, ale się wykręciłem chorobą. Musimy pogadać, powinieneś wiedzieć o wielu rzeczach, a matka chce cię przed nimi ochronić. Uważa, że jak nic ci nie powiemy to się o niczym nie dowiesz. – jego słowa mnie przeraziły, otworzyłem szeroko oczy i pewnie rozdziawiłem usta, bo się lekko uśmiechnął i pokręcił głową – Nic aż tak strasznego. Chodzi o to, co się wydarzyło podczas twojej śpiączki. – dopiero teraz zdałem sobie sprawę, o co mu chodzi. Od kiedy się obudziłem matka nic mi nie opowiadała o świecie wokoło, Robert też milczał, a ja nie zadawałem pytań. - Ile czasu byłem nieprzytomny? Czemu ojca nie ma z wami? - Leżałeś tu trzy lata. Lekarze już dawno sugerowali, żeby cię odłączyć, ale matka nie chciała się zgodzić na to. Początkowo nawet rozważała taką możliwość, ale zmieniła zdanie i powiedziała, że prędzej umrze niż pozwoli ci odejść. Ojciec zmarł niecały rok po twoim wypadku. Miał wylew, lekarze nie zdołali go uratować. To właśnie po jego śmierci matka postanowiła, że nie pozwoli cię odłączyć. - Jak tu trafiłem, co się stało? - Trzy lata temu wracając od rodziców miałeś wypadek, uderzyłeś w słup z dużą prędkością. Podczas wypadku uderzyłeś się mocno w głowę i zapadłeś w śpiączkę. Wczoraj jeszcze o mało nie umarłeś, obudziłeś się na chwilę i miałeś zapaść, lekarze myśleli, że cię stracą, ale udało im się. – w oczach mojego brata pojawiły się łzy. - Czy jechałem wtedy sam? Co z Kamilą i Zuzią? – wolno zaczynało wszystko wracać mi w pamięci, żona, córka, wypadek. Wszystko było jak za mgłą, wysilałem się, żeby sobie przypomnieć, ale nie było to łatwe. Bardzo pomagały opowieści Roberta. - Z Kamilą rozszedłeś się rok przed wypadkiem i ty dostałeś prawo do opieki nad córką. Twoja żona okazała się niezrównoważona psychicznie. – wszystko wracało na swoje miejsca, pamiętałem cały rozwód, jak wyprawę przez piekło, dziwne akcje, jakie wyprawiała Kamila, wszystko wracało do mnie - Kiedy wyjechałeś od rodziców trzy lata temu Zuzia siedziała na tylnym siedzeniu. – przypomniałem sobie jak zapinałem ją w fotelik tamtego dnia, wyglądała tak pięknie, na