OGRODNICZKA. Parking
Poranna toaleta Ogrodniczki ciągnęła się w nieskończoność. Samo uplatanie warkoczyków zajęło jej niemal dwie godziny. Chciała zabłysnąć nowym węzłem , dlatego też wcześniej przeglądnęła w komputerku wszystkie możliwe informacje o tematyce żeglarskiej ,aż znalazła błyskotliwy i nieprawdopodobnie trudny ale efektowny warkoczykowy nowy trend. Zastosowała węzeł refowy , zaletą między innymi było to iż jednym pociągnięciem można było rozpuścić warkoczyki , niewątpliwie to miało znaczenie . Od razu wzięła się za uplot. Później pazurki , dokładnie pilniczkiem zaokrągliła końcóweczki w taki sposób, by ich kształt nawiązywał do cebulki. Ogolenie nóżek także zajęło jej trochę czasu .Czynność ta wykonywana była nieczęsto , praca , poletka i zajęte rączki mobilem nie ułatwiały dbałości o siebie. Ale udało się, co prawda łydki nieco zacięła ale co tam do wieczora się zagoi.
I powstał dylemat. Spodnie czy sukienka , sukienka czy spodnie. Wybrała sukienkę. No tak ale do sukienki potrzebne są porządne buty. Przetrząsnęła szafkę i kartony aż znalazła pantofelki z wzorkami na grzbiecie , dorosłe i dorodne rzodkieweczki. Buciki nawiązywały do wzoru na sukience zarówno kolorystycznie jak i tematycznie – tam pięknie ręcznie wyhaftowane zimowymi wieczorami , były zielone kiście wyrastające z dojrzałych już czerwonych rzodkiewek.
Wylaszczyłam się – pomyślała – patrząc w lustro .
- powiedz lustereczko przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie? – niestety czar nie zaistniał . Lustereczko milczało.
- spadaj szklana łachudro – rzekła z tylko sobie daną złośliwością – pokazała język i wypięła pupę.
Była nieco zirytowana , gdyż co chwile mobil brzęczał . To Kniaź który przegrał z losem dawał znać o sobie. Zamartwiał się jej stanem zdrowia. W końcu bóle krzyża i głowy to nie banał.
Ogrodniczka w sugestywny sposób dała mu do zrozumienia , iż właśnie stała się senna oraz że znika pod kołderką. Bidulek jak zawsze dał wiarę wybitym na ekraniku literkom.
Porządki domowe uczyniła już wcześniej. Kurze, naczynia , trzepanie gobelinów Wszystko było idealne. Przygotowała nawet nowy komplet pościeli. Kołderka w kształcie arbuza a poduszeczki nawiązywała do papryk. Przeczytała bowiem w periodyku „ Warzywa i ich wpływ na nocne zaloty ” Hildegardy Dżi – Punkt ,że nic tak bardzo nie buduje intymnych ekscesów jak związek arbuza i papryki. Na słodko i na ostro . Ach to było to. Nie zapomniała także o nastroju . Nie miała czasu na naprawę kontaktu w ścianie by podłączyć tam kolorystyczną czerwoną lampkę, ale od czego są świeczki. Do tego zapachowe kadzidełka i muzyka. Tak muzyka .Do chipsów najlepiej nadawał się śpiew stonki ziemniaczanej podczas godów i takowe pieśni znalazła a nawet nauczyła się wydawać podobne dźwięki .