Psychożona
nie będzie – w oddali było słychać syreny zbliżających się radiowozów, jednak zdawało się to nie robić wrażenia na mojej byłej. Przez okno zobaczyłem, że matka jest już na zewnątrz i biegnie do sąsiadów. Na moment wszystko pociemniało, rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, dostałem w głowę wazonem. Lekko zamroczony zachwiałem się na nogach. Kamila rzuciła się na mnie z nożem. Udało mi się odsunąć w dobrym momencie i ostrz ominęło mnie. Chwyciłem nadgarstek napastniczki i ścisnąłem, nóż wyleciał na podłogę, drugą ręką machnęła mi drapnęła mnie w twarz, poczułem jak paznokcie rozrywają mi skórę, rozcięła mi czoło. Krew spływała mi do oczu ograniczając widoczność. Odepchnąłem ją na ścianę, a sam odskoczyłem i starałem się wybiec z domu. Przed samymi drzwiami wyjściowymi poczułem jak nóż wbija mi się w ramię, zebrałem w sobie wszystkie siły i nacisnąłem klamkę zranioną ręką. Teraz wiem ile miałem szczęścia, ze trafiła w ramie, a nie w plecy, zbiłaby mnie na miejscu. Wypadłem przed domu, radiowozy właśnie zajeżdżały, widząc mnie funkcjonariusze szybko wyskoczyli z samochodów i ruszyli w moim kierunku. Zanim drzwi zdążyły się zamknąć wyszła z nich Kamila trzymając w ręku zakrwawiony nóż. Starałem się uciekać, na werandzie źle wymierzyłem kroki i przewróciłem się na niewysokim schodku prowadzącym na podwórze. Leżąc odwróciłem się na plecy i odpychając się nogami starałem oddalić się od wariatki z nożem. - Niech pani rzuci ten nóż! Natychmiast! – krzyczeli policjanci, Kamila zdawała się ich nie słyszeć, idąc w moim kierunku jak w amoku powtarzała pod nosem „gdzie moja córka?” – Rzuć nóż, bo będę strzelał! – nadal nic nie docierało do niej, odpychałem się nogami, ale odległość między mną, a moją byłą żoną zmniejszała się. - Oddaj mi ją! – krzyknęła rzucając się na mnie. Odruchowo zasłoniłem twarz rękami. Rozległ się huk wystrzału, późnej drugi, lecące na mnie ciało Kamili zdawało się zatrzymać na chwilę i odbić od powietrza. Nóż wyleciał jej z ręki i upadł na ziemię. Ciało prze kilka sekund zdawało się jeszcze stać zanim upadło martwe na ziemię. Jeden z policjantów podbiegł i sprawdził puls. Nie żyła. Zbierając siły podniosłem się i usiadłem. Jakiś funkcjonariusz podszedł do mnie i zaczął o coś wypytywać, ale nie zwracałem na niego uwagi. Siedziałem wpatrzony w puste oczy mojej byłej żony i zastanawiałem się jak mam to wszystko opowiedzieć córce.