Profesor Dzik. 2. Kto komu bije w dach.
Dzik był tak zaaferowany swoją prezentacją, że nie zorientował się w swoich ograniczeniach fizycznych. To znaczy zorientował się, ale zbyt późno. Kiedy wypowiedział – Pułkownik bije w dach generałowi brygady – to jego ręka była już wyprostowana pionowo w górę, a jego ciało wyprężone jak struna na tyle, na ile pozwalały mu fizyczne możliwości. Zamarł na chwilę, zaskoczony zbyt szybkim osiągnięciem swojej granicy sięgania dłonią w górę. Wyraźnie zabrakło mu konceptu. Przełknął ślinę, szukając wyjścia z patowej sytuacji, w którą sam się wpędził.