Poziomkowa
że drugi dzień z rzędu się nie spóźniam.
- Widzę , że się opalasz.
- Namiastka wakacji - odpowiedział bez żalu .
Wiedziałem, że nie ma pieniędzy , gdyż wszystko pakował w dom, który krok po kroku stawiali pod miastem, odmawiali sobie wielu rzeczy, ale strasznie im tego zazdrościłem. Zazdrościłem im tego , że potrafili się wspólnie dogadać , i wspólnie znieść wiele wyrzeczeń. Zresztą ogólnie było to wzorowe małżeństwo, i tego też im zazdrościłem. Wszedłem do środka mrużąc oczy , i potknąłem się o leżącą w wejściu szczotkę .
- Ej Maciejka, czy Ty nie masz już gdzie szczotki kłaść ?
- Ja zawsze kładę na miejsce . - odpowiedział beznamiętnie Maciek.
W drzwiach zaplecza pojawiła się Danka, z wiadrem pełnym wody z mydlinami. Ubrana w czerwony fartuszek z białymi grochami , uśmiechnęła się do mnie całą swoją osobą.
- Jurek uważaj tam przy wejściu jest szczotka , żebyś na nią nie wszedł.
- Dzięki za przestrogę , będę uważał - nie potrafiłem się na nią gniewać.
- Uparła się , że posprząta nam dzisiaj warsztat, nie oponowałem bo dzięki temu może znajdziemy zaginiony dawno temu cholerny programator do "Wiatki"- Maciek pojawił się w drzwiach kończąc zapewne poranną część kąpieli słonecznych.
- Idź do sklepu po płyn do mycia glazury - powiedziała do męża, gdy tylko go zobaczyła.
- Jaki ma być ? - zapytał
- Jaki będzie złotko i może kup chleb i jakiś ser zrobię Wam kanapki .
Maciek uśmiechnął się do Danki i wyszedł na dwór, zostaliśmy sami . Podszedłem do biurka starając się przepatrzeć papiery i te ważne uchronić przed koszem , wszystkie wydały mi się ważne nawet te z pizzerii informujące o dodatkach do pizzy gratis . Zebrałem wszystkie te bardzo ważne dokumenty i zsunąłem je do otwartej szuflady , która i tak pełna była niezwykle ważnych dokumentów. Danka próbowała doczyścić zlew, kiedyś też próbowałem .
- Danusiu - zapytałem - czy wiesz co zrobiłaś źle w przeszłości ?
Przerwała na chwilę czyszczenie a szmatka zawisła w powietrzu, odwróciła się powoli do mnie patrząc z troską .
- Znów się Ciebie czepia?
Pokręciłem przecząco głową
- Nie to nie to , choć może jest to związane .
Ponownie podjęła się mycia zlewu. Odpowiedziała mi jednak po chwili.
- Chyba mogłam być jeszcze lepsza dla Maćka, gdy kiedyś szukał pracy , a tak się bałam , że nie spłacimy kredytów i zachowywałam się naprawdę strasznie.
- Tak wiem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, znałem tą historię i wydawała mi się strasznie infantylna w porównaniu z pretensjami mojej małżonki. Dla Danki była to jednak poważna sprawa.
- Ale może jest coś takiego co zaważyło na Twoim życiu , może jest coś takiego co gdybyś kiedyś zrobiła to dziś byś była bardziej szczęśliwa ?
- Bardziej szczęśliwa ? - zapytała bardzo zdziwiona - A co mnie więcej potrzebne do szczęścia , mam mojego Maciusia , On ma mnie , budujemy dom o którym i On i ja zawsze marzyliśmy , choć nie jest to w miejscu, które ja bym chciała, ale tam działki były za drogie więc czasami trzeba iść na kompromis.
- O właśnie kompromis , potrafisz pójść na kompromis .
- Wszystko to Jurek dla wyższych racji , gdybym chciała, aby mój mąż i cały świat był taki jak sobie zawsze marzyłam to musiałabym żyć jako królowa Brunei . Czy wiesz , że sułtan Brunei jest podobno najbogatszy na świecie?
Nie odpowiedziałem na pytanie , a i Ona nie potrafi odpowiedzieć na moje , jak osoba szczęśliwa ma się zastanawiać, czy mogłaby być jeszcze szczęśliwsza, a jeszcze szczęśliwsza, być jeszcze bardziej szczęśliwsza. Szczęścia nie można stopniować. Usiadłem i położyłem nogi na biurku. Zamknąłem oczy i począłem szukać miejsca w którym pozostawiłem ścieżkę szczęścia za sobą, miejsca gdzie zszedłem ze szlaku. Może powinienem nie ulega