Poziomkowa
jego wzrokiem i skinąłem potwierdzająco głową.
- Fajna - odpowiedziałem, ale już nie moja. - Dodałem aby wiedział, że kiedyś moją była.
- Patrz sąsiad jak to się plecie. Znalazła innego?
Wzruszyłem ramionami, gdyż od tamtego dnia nie miałem od niej wiadomości. A ostatnie jej słowa były -Ty pieprzony dzieciuchu.
- Pewnie znalazła - odpowiedziałem beznamiętnie, ale wcale tak nie czułem. Zazdrość wybuchła w mojej głowie. Myśl, że jakiś inny facet ma ją teraz rozgrzała mi twarz, a ręce zacisnęły się na puszce. Piwo strzeliło w górę , kaskadą zalewając moje spodnie, podkoszulek z orzełkiem i podłogę. Na podłogę czniam, ale podkoszulek?
- Spokojnie sąsiad, nie ta będzie inna. Mało to tego towaru chodzi po świecie? Jak chcesz to poznam Cię z fajną laską z mojej pracy. Jest wolna, i tylko do ślubu ciągnie, trzeba uważać.
Fala gorąca odeszła. Pominąłem milczeniem fragment o lasce z pracy, i zapytałem.
- Powiedz mi , czy są kobiety z którymi można żyć? Takie na całe życie. Znałeś taką?
Sąsiad zamyślił się i spojrzał rozmarzonymi oczami gdzieś w dal, a konkretnie na wolny wykonywany przez przeciwnika. Chwilę milczał.
- Była taka jedna, ale jakoś tak głupio wyszło. Dla tamtej to nawet może i do ołtarza bym poszedł. - zaśmiał się głośno i sięgnął po browar. - Ale śledzę jak jej się wiedzie. Tylko cyt. - przycisnął palce do ust - To tajemnica.
- Jasne , jasne - powiedziałem , lecz myślami byłem już gdzie indziej
- Jak pan widzi , Panie Jurku oto jest moje miejsce pracy - powiedziała wróżka Marianna ukazując mi kolejny, zagracony jak poprzedni, pokój.
- To gdzie popełnił Pan błąd? - zapytała filuternie mrużąc oczy
- Myślę, ze dzień w którym odrzuciłem Weronikę, to było dzień przed wspólnym wyjazdem na wakacje. Ale wie Pani , Ona pojechała sama na te wakacje i w pociągu poznała chłopaka, który został jej mężem, długo żałowałem, że ten jeden dzień nie wystarczył mi na ochłonięcie. Mogłem iść na ten pociąg i na pewno wszystko by się inaczej potoczyło.
- Zapewne - odpowiedziała i przywiodła mnie do stojącego na środku pokoju krzesła. Krzesło zwrócone było w stronę starego , bardzo nawet starego telewizora, który okrywała zrobiona na szydełku biała serwetka, w kształcie koła.
- Proszę usiąść i się wpatrywać w ekran, ja jestem za Panem.
Obejrzałem się nerwowo, zastanawiając się, czy czasem nie kpi. Telewizor co zdążyłem zauważyć nie był podłączony do prądu.
- Spokojnie , proszę wpatrywać się w ekran i myśleć o tym jak Pan idzie na ten pociąg. Proszę pamiętać, to Pan steruje tym co się będzie działo. Tylko Pan decyduje jak ma być.
Poprawiłem się na krześle i odchrząknąłem. Z początku obraz był zimny i ciemny, jednak po chwili zauważyłem , że robi się coraz bardziej jasny , a ja... Trudno to pojąć, ale niemal wszedłem w to co widziałem. Byłem w drodze na dworzec, plecak objuczony ciuchami dyndał mi się na plecach. Biegłem. I czułem się niesamowicie. Nie , nie dlatego, że wtedy jeszcze mogłem biegać nie męcząc się tak szybko, ale dlatego, ze czułem tę chwilę, podniecenie przeprosinami. I ta radość , że ją zobaczę.[/FONT]
Oczy mi już łzawiły. Zegarek pokazywał północ. - Świetna pora na czary i historie z mchu i paproci - mruknąłem do siebie. Jednak nie tylko o tym myślałem. Natrętnie prześladowała mnie myśl, że chciałbym mieć taki telewizor. Wtedy parę błędów dałoby się naprawić. I może do Grecji bym wyruszył dwa lata temu, z koleżeństwem, mówili, że było świetnie. Szybko umyłem zęby , aby jak najspieszniej powrócić do listu. Wiedziałem , że zabiorę się za tę sprawę, zbadam i niestety jak zwykle wykryję fałszerstwo. Umytą szczoteczkę odłożyłem do kubka, obok szczoteczki Ewy. Jakież to głupie pomyślałem, ale nie ruszyłem jej z miejsca. Kurna to sentyment. Idiotyczny mało męski sentyment. Ale s