Pielgrzym: Część I - Pielgrzym wyrusza na północ

Autor: Kleve
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

— Wszystko ci wytłumaczę. Chodź ze mną.

 

W budynku pełniącym funkcję głównej biblioteki Otulenu znajdowały się podziemne archiwa, o których istnieniu nie miał pojęcia Merik. Przynajmniej do dzisiejszego popołudnia.

Szedł on za swoim mistrzem po wąskich i krętych schodach prowadzących do podziemi. Oirin niósł pochodnię. Przy jej świetle młody mag dostrzegł jak ciężko już przychodziło mu poruszanie się. Nie proponował pomocy przy niesieniu pochodni. Znał go na tyle dobrze, że wiedział, że starzec jest zbyt dumny by się przyznać do słabości. I to nawet przed samym sobą.

Po paru minutach zeszli na dół. Oirin ciężko sapał, ale rzucił tylko krótkie „za mną” i powędrowali w głąb korytarza. Szli dalej w milczeniu. Chłopak nie chciał zasypywać swojego mędrca pytaniami, bo i tak wiedział, że ostatecznie wszystkiego się od niego dowie.

Cel ich podróży okazał się jasny na końcu korytarza. Wkroczyli do wielkiej podziemnej sali. Wszędzie paliły się pochodnie. Wygląd pomieszczenia zaskoczył tym razem Merika. Spodziewał się znowu czegoś w stylu starego archiwisty, czyli pełne regały ksiąg i zwojów. Zamiast tego dookoła znajdowały się rzeźby przedstawiające sylwetki różnych postaci. Chłopak przerzucał wzrok z jednego posągu na drugi. Miały one długie brody, poważne spojrzenie i wszystkie trzymały w prawej ręce długą laskę.

Dziedzic Otulenu przystanął na moment. Zewsząd otaczali go dawno zmarli magowie z jego rodu. Wyczuł to instynktownie oraz poprzez magię. Z każdego posągu emanowała potężna energia. Czuł poprzez skórę moc ognia, wody, powietrza i ziemi.

Jego umysł otworzył się na nowe doświadczenie. Z jednej strony dochodziła do niego siła wojowników, z drugiej alchemików i uzdrowicieli. Zrobiło się mu na moment słabo. Potęga emanująca z tego miejsca zaczynała być dla młodego jeszcze maga zbyt duża.

Zaczął się osuwać, ale nie upadł. Ktoś go podtrzymywał. Obejrzał się na swoje prawe ramię. Od razu rozpoznał znajomą dłoń starca. W drugiej nadal trzymał sztywno pochodnię.

— Co się ze mną dzieje? — wydyszał Merik.

Starzec tylko się uśmiechnął i wziął go za ramię.

— Inicjacja.

— Jaka inicjacja? — zapytał chłopak, kiedy wciąż walczył z mocą, którą wchłaniał.

— Zaraz się wszystkiego dowiesz.

Oirin doprowadził go do środka sali. A tam stał jeszcze jeden posąg przedstawiający kolejnego maga jak się spodziewał Merik. Był on największy ze wszystkich. Mężczyzna o długich włosach oraz brodzie przyodziany w ozdobną szatę trzymał znowu wszechobecną wszędzie tutaj laskę. Mag zaczął ją kojarzyć z dzieciństwa. Była to…

Ale zanim dokończył myśl zza posągu wyłoniła się znajoma sylwetka kobiety. Kiedy ich oczy się spotkały również uśmiechnęła się do niego.

— Witaj synu.

Sędziwy mistrz i jego uczeń dotarli na miejsce. Potomek Falkirka zaczął lepiej się czuć. Jego organizm przyzwyczajał się pomału do magii, która była zgromadzona pod biblioteką. Widok Isleen jakoś zbytnio go nie zdziwił.

— Witaj mamo. Dobrze cię widzieć.

— Ciebie również Meriku.

Porzuciła ona już swoją sztuczną formalność. Była piękną kobietą i jak sama mawiała do syna przeżywała teraz swoją „drugą młodość”. Jednak w jej oczach było coś niepokojącego. Merik odczytał z nich strach i lęk o niego. Isleen bała się stracić syna.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Kleve
Użytkownik - Kleve

O sobie samym: Wielbiciel literatury, który interesuję się historią i sztuką. W wolnym czasie od pracy siedzi nad książkami oraz pisze. Ogólnie ciekawi mnie wszystko co ma w sobie nutkę pasji i kreatywności. A prywatnie? Kiedyś student, obecnie szczęśliwy facet mieszkający za granicą. I niech tak zostanie.
Ostatnio widziany: 2014-03-20 19:11:34