Ostatni pisarz
- Jak pan odgadł?
- Czytam w myślach - zażartował Johannes i wyprostował się. W młodości, którą napędzały naiwne idee i beztroskie żądze, przekonał wiele dziewcząt, żeby czytały przy nim to opowiadanie, by móc patrzeć, jak zmienia się ich mimika. Większość reagowała podobnie. - Jak się pani podobało?
- Kim pan jest? - Kobieta zamiast odpowiedzieć zadała pytanie. - Analitykiem osobowości? Psychologiem?
- Jestem pisarzem.
- No nie! - Kobieta spojrzała na niego, jakby zobaczyła szaleńca. - Nie do wiary. Wie pan, kiedyś mieszkałam kilka miesięcy z kimś podobnym do pana, kto pisał książki. Nie mogłam nigdy zrozumieć, dlaczego to robi.
Johannes przełknął ślinę.
- Czyta pani książki pisane przez ludzi...?
- Johannes Klebe - przerwała kobieta, wyśledziwszy jego tożsamość przez swoje gniazdo kontaktowe. - O, był pan aż tak sławnym pisarzem?
- Tak. Byłem. Czy… mógłbym panią zaprosić na drinka?
Z twarzy kobiety zniknęło zainteresowanie.
- Dziękuję, może innym razem.
- Jak pani ma na imię? - zapytał szybko Johannes z nadzieją, że kobieta jednak zostanie.
- Marion - odpowiedziała i wstała. - Proszę się nie gniewać, ale nie umawiam się z pisarzami.
- Myślałem tylko o drinku...
- Żegnam, pisarzu.