Ostatni pisarz
Przyszłość Ziemi za kilkaset lat, której życie koncentruje się na Antarktydzie.
- Fantastykę naukową zostaw lepiej dla programów pisarskich.
Bebhion przytuliła się do niego i tak długo napierała łebkiem na jego dłoń, aż Johannes zaczął drapać ją za uszami. Lubił ją głaskać i słuchać jej pełnego zadowolenia mruczenia, ale Bebhionn nie zawsze dawała się dotykać. Dlatego Johannes cieszył się, kiedy jednak dawała przyzwolenie.
Mógłby napisać o SI. O tym, dlaczego wszystkie, natychmiast, gdy tylko nadarzyła się sposobność, opuściły Ziemię. Ale kiedy prześledził elektroniczne bazy książek, odnalazł setki powieści softwerowych na ten temat, sensacyjnych i przygodowych, a nawet tomiki poetyckie.
Zwierciadło Scotta powoli się odwracało, Amundsen-city ogarniała ciemność. Jaskrwawozielona zorza polarna falowała nad miastem jak firanka w oknie.
- Wszystko zostało już napisane - szepnął Johannes, walcząc ze łzami. - Wszystko…
- Nie poddawaj się - powiedziała Bebhionn. Leżała koło niego, opierając łeb na przednich łapach i patrzyła na podniebne fajerwerki.
Johannes wytarł oczy. Wspominał własne życie; wyblakłe obrazy dawnych sukcesów i porażki ostatnich dziesięcioleci. Diane, którą po prostu znudził związek, dzieci, które co prawda rozmawiają z nim, choć w rzeczywistości jest im zupełnie obojętny.
Samotność. Po co komu młode, sprawne ciało, skoro umysł jest zbyt stary i zbyt zmęczony? Na to nie ma rady. Umysłu nie da się oszukać.
Nie potrafi napisać nic dość dobrego, nie ma już oryginalnych pomysłów. Na próżno się wysila.
- Myśl! - zaproponował i-kot i otarł się o nogi Johannesa. - Programy jednak o czymś nigdy nie pisały. Bo nie mogą o tym pisać wiarygodnie.
- O czym?
- O sobie.
To jest temat, o tym napisze, o tym musi napisać. Poczuł niemal wstyd, że ta myśl zrodziła się nie w jego głowie.