Ostatni Martwiec

Autor: go24
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Po dotarciu do schroniska szybko skierował swoje kroki do łazienki. Musiał się umyć. Spędził trzy dni ukrywając się w piwnicy. Myślał, że nikogo tam nie będzie, kamienica była przecież przeznaczona do rozbiórki.

– Witaj Adamie, dawno cię u nas nie było. Co się z tobą działo? Miałeś jakieś problemy? – zatrzymał go jeden z braci zakonnych prowadzących placówkę.

– Witam brata opiekuna. Nie było mnie w Warszawie. Dopiero teraz wróciłem. Czuję się strasznie, muszę się umyć. Brat pozwoli – ukłonił się i nie czekając na pozwolenie odszedł znikając za drzwiami łazienki. Że też trafił akurat na tego zakonnika. Nigdy nie pamiętał jego imienia, ale za to twarz zapadła mu w pamięć doskonale. Zawsze wiercił dziurę w brzuchu i musiał wszystko wiedzieć.

– Adamie! Zaczekaj! – brat wpadł do łaźni akurat, kiedy Oblevega zdejmował kurtkę. Na koszulce miał kilka kropel krwi – Co to za plamy na twoich spodniach? – brat spojrzał na koszulkę pochlapaną krwią – I na koszulce. Czy na pewno nic ci nie jest? Pozwól mi zobaczyć ranę, wezwiemy lekarza.

– Nie! Nie trzeba, nic mi nie jest.

– A ta krew?

– To nie moja, jasne! – wrzasnął wyprowadzony z równowagi Oblevega. Zakonnik szeroko otworzył oczy i dał krok do tyłu. Wampir wiedział, że zakonnik nie przemilczy tej sytuacji i o niej nie zapomni. Dał dwa długie, bardzo szybkie kroki w kierunku brata i mocno pchnął drzwi za jego plecami. Drewno w zderzeniu z futryną huknęło, ale nikt raczej nie zwrócił na to uwagi. W takim miejscu co chwilę ktoś krzyczy, bądź jakieś drzwi albo okna są głośno zamykane.

– Proszę, w imię Boga, nie rób mi krzywdy – zakonnik starał się zasłonić twarz ręką. Wiedział, że nie ma już drogi ucieczki i nie ma dla niego nadziei. Pod nosem zaczął odmawiać modlitwy.

– Przykro mi bracie Michale – powiedział, chociaż wcale mu nie było przykro. Nawet trochę się cieszył, miał pewność, że krew zakonnika będzie czysta. Dodatkowo jak na ironię w tej sytuacji przypomniał sobie imię zakonnika. Obelvega otworzył szeroko usta i wydał z siebie zduszony syk. Kły mu się wydłużyły, na ten widok brat przerwał modlitwę, szeroko otworzył oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Wampir skoczył na niego i zatopił zęby w cienkiej skórze na szyi zakonnika. W ustach Obelvega poczuł słodkawy, miedziany smak zdrowej ludzkiej krwi. Tak dawno nie trafiła mu się zdrowa ofiara.

            Kiedy skończył, ukrył ciało pod stertą brudnych ręczników, wcześniej zabierając z niego całe ubranie, włącznie z bielizną. Wszedł pod prysznic i dokładnie się umył. Wychodząc sprawdził jeszcze czy nie zostawił nigdzie żadnego śladu krwi. Musiał zapewnić sobie jak najwięcej czasu na ucieczkę. Żal mu było rozstawać się z tym schroniskiem, ale wiedział, że miejsc tego typu jest tyle, że bez problemu znajdzie nowe schronienie. Wychodząc z budynku starał nie rzucać się w oczy, chociaż idąc przebrany w ubrania zakonnika raczej wyróżniał się spośród bezdomnych. Na jego szczęście nikt akurat nie kręcił się po budynku. Pracownicy schroniska przebywali teraz na stołówce wydając porcje obiadowe podopiecznym. Wyszedł na ulicę i szybkim krokiem oddalił się od budynku schroniska, nie oglądając się za siebie. Kiedy skręcał za róg ulicy uśmiechnął się delikatnie na myśl o tym, co właśnie uczynił. Po raz pierwszy od dziesięciu lat, od kiedy stracił Knychałę i Marchwickiego, myślał o odbudowaniu rasy wampirów. To stało się jego nowym celem.

 

xxx

 

            3 dni później

 

            Stara siostra zakonna, pomagająca w schronisku zapukała mocno do drzwi łazienki na parterze. Zaczekała kilka chwil i zapukała ponownie. Znów odpowiedziała jej jedynie cisza, uznała więc, że nikogo nie ma w środku i delikatnie otworzyła drzwi.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
go24
Użytkownik - go24

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-12-14 08:32:23