Ostatni Martwiec
– Żegnaj przyjacielu, tym razem na zawsze – w ostatniej chwili Knychała dostrzegł przeciwnika i odwrócił się. Spojrzał jeszcze na niego, ale było już za późno. Szkło zsunęło się ucinając mu głowę. Michał nie zwrócił na to uwagi. Nadal był zbyt zajęty szukaniem ukrwionych miejsc na ciele swojego byłego sojusznika. Oblevega ponownie podniósł taflę czerwonego od krwi szkła gotowy uciąć głowę swojemu uczniowi, kiedy usłyszał delikatne brzęknięcie.
Michał w szale głodu starał się wbić w tętnicę na udzie. Przypadkiem trafił zębami na kieszeń i rozbił fiolkę z lekiem na wampiryzm. Pewny, że udało mu się znaleźć krew wessał niemal wszystko. Poczuł jak płonie od wewnątrz. Odwrócił się z szeroko otwartymi oczami wpatrzonymi w przestrzeń. Próbował złapać oddech, ale nie potrafił. Oblevega widząc, jak się męczy, uśmiechnął się i rzucił szkło obok, rozpryskując je na dziesiątki malutkich kawałków po całej podłodze.
Stary wampir zablokował drzwi wejściowe trójkątnym klockiem i udał się do kuchni. Szukał benzyny, albo czegoś takiego, ale nic nie mógł znaleźć. Odkręcił wszystkie zawory z gazem, nie zapalając przy tym ognia. Zabrał ze sobą zapalniczkę i poszedł do dużej sali. Na środku zebrał stertę papierów i połamanych krzeseł, zrobił z nich ognisko. To samo zrobił we wszystkich pomieszczeniach poza kuchnią. Kiedy już cały budynek powoli zajmował się ogniem wyskoczył przez wybite okno i szybko uciekł. Z oddali usłyszał jeszcze wybuch. Ogień doszedł do kuchni wypełnionej gazem.
xxx
Oblevega wsiadł do pociągu, jadącego do Białegostoku. Stamtąd miał zamiar wybrać się na wschód, do Rosji i skosztować życia w tamtym kraju. Miał nadzieję, że będzie łatwiej.
Tej nocy, kiedy wrócił ze schroniska zabił swojego drugiego ucznia. Wiedział, że nie może go ze sobą zabrać, a zostawienie Pawła samego było zbyt ryzykowne. Był za młody, za mało doświadczony. A on musiał na jakiś czas zniknąć z Polski, być może na zawsze.
Na wschód, tam będzie łatwiej i smaczniej. Chyba ludzie są zdrowsi.
[1] Według słowiańskich wierzeń, wampir (zwany także wąpierz, upiór, upir, martwiec, wiesczy, wupi) powstawał z niepogrzebanych (niespalonych) zwłok.