Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część XII
oszarpane końcówki świadczyły o użyciu tępego narzędzia. Całe jej ciało było poranione i po sposobie zadawania bólu dało się poznać maniakalne skłonności oprawcy. Ofiara umierała przez kilka godzin, nie tracąc przytomności nawet na chwilę. - Proszę mnie zostawić samego. Chcę się lepiej przyjrzeć denatce. - powiedział Poitos zduszonym, ledwo słyszalnym głosem. - Ja nie... - zaczął jeden ze Strażników, ten, który wcześniej próbował grozić lekarzowi ale Casey dał mu stanowczy znak ręką. - Tak będzie lepiej, Mark. Guardian chciał jeszcze oponować ale właściciel motelu i pozostali Strażnicy opuścili pokój. Mark obrzucił lekarza groźnym spojrzeniem i także, choć niechętnie, wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Z jego zachowania Pierre wywnioskował, że musiało go coś łączyć z zamordowaną dziewczyną. Gdy został sam, z trudem opanował obrzydzenie i pochylił się nad ciałem. Dawno już księżyc schował się za horyzontem, gdy odstawił lampy na swoje miejsca i podniósł się z klęczek. Odetchnął głęboko i dopiero po chwili podszedł do drzwi i je otworzył. W korytarzu był tylko jeden Strażnik, który miał zapewne pilnować aby podejrzany nie uciekł. Pozostali pewnie naradzali się z właścicielem motelu. Lekarz nie okazał zdziwienia widząc, że pilnuje go Mark. Strażnik wstał i krzyknął na swoich towarzyszy. Razem weszli do pokoju. * - Proszę to jak najszybciej wysłać na wskazany adres. Kobieta siedząca za biurkiem leniwie podniosła głowę. Ożywiła się nieco widząc przed sobą zakonnicę. - Słyszałam co się stało w Klasztorze. Bardzo mi przykro. - powiedziała i wzięła z jej rąk list. - Bóg zapłać - odpowiedziała cicho zakonnica. Kobieta za biurkiem poprawiła nieco okulary na nosie i spojrzała na adresata. Uśmiechnęła się znacząco. - Ma siostra szczęście. Przyszła siostra w ostatniej chwili. W południe kurier będzie jechał w tamtym kierunku i list jeszcze dzisiaj zostanie doręczony do adresata. A czy jest ktoś podejrzany o dokonanie zabójstwa? - zapytała mimochodem. - Tajemnica spowiedzi - gładko skłamała zakonnica, ale niczym nie dała po sobie poznać zaskoczenia pytaniem. Podziękowała, wyszła z poczty i skierowała się do klasztoru. ** Gdy tylko wszyscy weszli do pokoju, Pierre Poitos zamknął za nimi drzwi. - Czy jest ktoś oprócz nas w tym motelu? - zapytał właściciela. - Nie. Rzadko miewamy tu gości. Nie zdziwiła go ta odpowiedź. On sam, gdyby miał zamieszkać w tym motelu wybrałby namiot. - Dobrze, nikt nas nie podsłucha. Ustaliłem kilka faktów. Podejrzewam, że było dwóch oprawców. Używali tępego narzędzia - możliwe, że noża. Poza tym moje oględziny potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia, że mamy do czynienia z osobami chorymi psychicznie. - Skąd ta pewność, doktorze? - zapytał Casey. - Świadczą o tym liczne, cięte rany na ciele, które były jej zadawane gdy jeszcze żyła. Sińce i rany na piersiach są efektem zgniatania obcążkami. Ofiara była cały czas świadoma tego co się z nią dzieje. Nie była zawiązana a na ustach nie znalazłem żadnych śladów knebla. Musiała bardzo głośno krzyczeć. - ostatnie słowa powiedział dobitniej. - Nie było mnie dzisiejszej nocy - odpowiedział właściciel motelu. - Łzy zaschnięte na twarzy ofiary mówią same za siebie. Wszyscy klęczeli tak blisko dziewczyny, że bez trudu widzieli ślady zbrodni wskazywane przez lekarza. - Zresztą nie tylko łzy są na jej ciele. Strażnicy spojrzeli na siebie zaskoczeni ale Casey nic się nie odezwał. - Nie znalazłem w jej organizmie żadnych śladów lekarstw ani podejrzanych specyfików. Na jej ciele i strzępach ubrania - kontynuował medyk. - widoczne są zaschnięte ślady nasienia. - Została zgwałcona? Niech ja go tylko dorwę w swoje ręce. Żaden sąd mu nie pomoże! - krzyknął Mark. - Tak - odpowiedział spokojnym głosem Pierre Poitos. Aby potwierdzić swoje słowa, na oczach zebranych rozsunął szerzej zakrwawione uda dziewczyny i pokazał zaschnięte białe krople na pochwie. Nienaturalnie wykręcona i złamana w kilku miejscach noga ofiary była niemal oderwana od